Harpagańska Dycha w Sosnowcu
Opublikowane w pt., 08/08/2014 - 10:01
W niedzielę 30 marca 2013, kilka minut po godzinie 11 na ulice Sosnowca wyruszyło 500 biegaczy – uczestników pierwszego zorganizowanego biegu ulicznego w mieście, Harpagańskiej Dychy. Dlaczego aż tylu? Poprawne pytanie powinno brzmieć: dlaczego tylko tylu?!
Listy startowe zamknięto sporo wcześniej, a w dniu biegu w biurze zawodów zgromadziła się grupka osób z listy rezerwowej, czekając na każdy pakiet, po którego odbiór nikt się nie zgłosi. Skąd taka popularność tego debiutującego biegu? – Nie mam pojęcia – mówi Łukasz Kic, organizator i prezes Stowarzyszenia Harpagan – Nagłośniliśmy bieg, reklamowaliśmy… Sam jednak przyznaje, że takiego zainteresowania się nie spodziewał, stąd limit uczestników określony na 500 osób. W kolejnych edycjach biegu obiecuje go podnieść.
Irek Goraj przyjechał na bieg aż z Krakowa, do ostatniej chwili czekał na liście rezerwowej, żeby załapać się na pakiet startowy. Dlaczego tak bardzo mu zależało na tym biegu? – Przyjechałem zacząć sezon od „dyszki”. Mam taki pewien sentyment do Sosnowca, z dawnych czasów. To bardzo fajne miejsce. No i kolega mnie namówił. Nie żałuję wyboru.
Podobnie mówią inni. Panuje atmosfera radosnej ekscytacji i dobrej zabawy. Pogoda dopisuje, jest słonecznie i pięknie. Perfekcyjnie zabezpieczana przez policję trasa prowadzi ulicami centrum miasta, bez kluczenia po peryferiach i niepotrzebnych pętli – jeśli organizować bieg, to na całego. Widać to także po przygotowaniu strefy startu i mety, zabezpieczonych metalowymi bramkami na całej długości, dobrze oznaczonych.
Nie brakuje kibiców, zagrzewanych do dopingowania biegaczy przez komentatora. Zawodnicy wbiegają na metę z uśmiechami zadowolenia i triumfalnie wzniesionymi rękami. Większość z nich właśnie poprawia swoje życiówki – zapowiedzi organizatorów obiecujących szybką trasę z atestem okazały się prawdziwe. Ostatni uczestnik dobiega do mety prawie 20 minut przed upływem limitu czasu!
Radek Struzik z Będzina debiutował w zawodach na 10 km. – Ledwo żyję, ale ogólnie jest fajnie. Zawody dobrze zorganizowane, tak profesjonalnie i to nie tylko ja tak twierdzę, jako laik. Jego brat, Robert Struzik dodaje: – Uważam, że takich biegów powinno być jak najwięcej. Mam nadzieję, że będziemy się w takim gronie spotykać częściej. Jak będzie takich biegów więcej, to na pewno wystartuję. Wszystko profesjonalnie zrobione, przygotowane. Trasa przystępna… nic, tylko zachęcać!
Katarzyna Pielorz z Mysłowic podsumowuje: – Świetny bieg, piękna pogoda… można nawet powiedzieć, że wręcz upalna, troszkę to przeszkadzało w trakcie. Ale biegło się super, świetna organizacja, porządny finisz… Jestem zadowolona z wyniku. Plan maksimum!
Na facebookowej tablicy wydarzenia już kilka godzin po biegu mnożą się pochwały wobec organizatorów, władz miasta i innych zawodników. Ludzie chwalą nie tylko trasę i atmosferę, ale też posiłek regeneracyjny i… tani pakiet startowy. Za 30 zł organizatorom udało się zapewnić każdemu dobrej jakości techniczną koszulkę, odblaskową opaskę z logo biegu, napój izotoniczny, medal na mecie, gorący posiłek regeneracyjny oraz świetnie przygotowaną trasę i huczne powitanie na mecie.
Można? W Sosnowcu można. Pozostaje pogratulować Harpaganowi z Łukaszem Kicem na czele i czekać na kolejne biegi przez nich organizowane.