Rzeczywistość trzeszczy. Ale jest Festiwal!
Opublikowane w pt., 29/08/2014 - 11:35
Niestety musiałam zrezygnować ze startu w triathlonie w Gdyni. Była to decyzja ciężka do podjęcia i niełatwo jest mi przyzwyczaić się do tej sytuacji. Dlaczego?
Odpowiedź leży gdzieś pomiędzy nową pracą, szkołą, sprawami finansowymi, ale też brakiem doświadczenia w regularnym uprawianiu sportu. Jeden ze znajomych skwitował moją decyzję bardzo trafnym określeniem: rzeczywistość trzeszczy.
Co tu dużo mówić, moja rzeczywistość zdecydowanie zatrzeszczała. Świadomość postawionego sobie celu i moja filozofia, która w takich momentach głośno krzyczy „never give up”, ale również fakt, że jednak włożyłam sporo wysiłku w przygotowanie do tego triatlonu sprawiły, że długo biłam się z myślami, czy jednak nie zacisnąć zębów i nie spróbować. Wynająć rower i tylko przetrwać, dla doświadczenia, tak żeby się nie poddać.
Z drugiej strony są chęci, by mój pierwszy triathlon był pozytywnym doświadczeniem. Wiem, że bez względu na to, jak dobrze się przygotuję, będzie chwilami ciężko. Czy jest więc sens zmarnować ten pierwszy start po to tylko, aby przetrwać? Poza tym, czy warto zmarnować to wszystko i skończyć z urazem?
Same przygotowania znacząco mnie wzmocniły, nauczyły biegać systematycznie, rozpoczęłam lekcje pływania – to samo w sobie jest sukcesem. Bez tego chyba nigdy w stu procentach nie zdałabym sobie sprawy, jak dużo pracy wkładają w to, co robią, osoby startujące w triathlonach. Teraz mam dla nich jeszcze większy respekt.
Wiem, że to, co zbudowałam w tym triatlonowym przedsięwzięciu, jest bardzo dobrą podstawą dla moich przyszłych startów. Myślę tu też o wszystkich nowych kontaktach i masie ciekawych ludzi, których poznałam. Nie bez znaczenia jest też to, że gdyby nie ta przygoda, to nigdy nie zachęciłabym bym do biegania moich koleżanek.
PZU Festiwal Biegowy juz ża tydzien! Mam przeczucie, że bedzie to moja inicjacja do Świata Biegaczy. Nie miałam jeszcze okazji, by posłuchać sportowców zajmujących się bieganiem profesjonalnie (ja to tak odbieram), więc perspektywa spotkania z ludźmi, którzy mają za sobą lata doświadczeń i szeroki zakres wiedzy w temacie, jest odpowiedzialna w dużej mierze za moją ekscytację, która sięga już niemal zenitu!
Wiem z doświadczenia, że spotkania w grupie ludzi zarażonych konkretnym bakcylem, wywołują emocje porównywalne z oznakami szaleństwa. Nie uczestniczyłam jeszcze nigdy w tak dużym wydarzeniu biegowym, więc jestem też poprostu szczerze ciekawa jak ta impreza będzie wyglądać...
Do zobaczenia w Krynicy!
Anka