Dietetyczka podpowiada, jak nie złapać dodatkowych kilogramów, kiedy trzeba zostać w domu
Opublikowane w wt., 17/03/2020 - 11:58
Przeciw koronawirusowi wytoczone zostały najcięższe działa. Odwołano imprezy masowe, zamknięto granice, a ulice opustoszały. Ludzie siedzą w domach, często nudzą się, jedzą i nie mają jak spalić nadmiaru kalorii.
Jak i co jeść podczas pandemii porozmawialiśmy z dietetyczką Magdaleną Dobej-Zerek, biegaczką i duathlonistką.
Czy czas spędzany w domach, gdy bronimy się przed wirusem, może wpłynąć na sposób naszego odżywiania?
Magdalena Dobej-Zerek: Wszystko zależy od naszych nawyków żywieniowych. Jeśli do tej pory w naszym menu królowały "gotowce", to z dnia na dzień pewnie nie zmienimy się w pełnoetatowych szefów kuchni. Jedynie obawa przed kontaktem z dostawcą jedzenia może spowodować chęć samodzielnego przygotowywania potraw. Jeżeli gotowanie sprawiało nam przyjemność, a jedzenie „w biegu" było jedynie konsekwencją braku czasu, to liczę na to, że w trosce o własne zdrowie, skoncentrujemy się na tym co i jak jemy.
Czy jest niebezpieczeństwo, że złapiemy teraz kilka dodatkowych kilogramów?
Tu też wszystko zależy od dyscypliny sportu, którą uprawialiśmy. Jeżeli korzystaliśmy głównie z basenów, siłowni, klubów fitness, czy specjalizowaliśmy się w sportach zespołowych, to takie nieplanowane roztrenowanie może skutkować wzrostem masy ciała, o ile nie zmniejszymy liczby spożywanych kalorii. A może to jest dobry czas, żeby zainteresować się np. bieganiem, jazdą na rowerze czy rolkach?
Wiele osób pewnie zastanawia się czy można wyjść na trening?
Przy stosowaniu zasad higieny i unikaniu skupisk ludzkich, możemy z powodzeniem korzystać z wolnego czasu i wybrać się na lekki trening np. po lesie. A nawet jeśli obawiamy się wychodzenia z domu, to podstawowe ćwiczenia można wykonywać samemu z wykorzystaniem dostępnych przedmiotów jak np. butelki z wodą jako hantle, czy kawałek sznurka jako skakankę. Warto też zmieniać nawyki żywieniowe i wzmacniać odporność przez ograniczenie w diecie „pustych kalorii" w postaci słodyczy, napojów słodzonych, chipsów.
Mam wrażenie, że przy okazji siedzenia w domach powstaje nieco „świąteczna atmosfera”, mimo zagrożenia epidemiologicznego. Otwieramy pełną lodówkę, żeby zobaczyć czy coś jest i przy okazji podjadamy. Czy tak jest?
Skoro mamy unikać skupisk ludzkich, to częste robienie zakupów może być nie najlepszym pomysłem. A podjadanie jest, mam wrażenie, cechą indywidualną. Owszem, zgadzam się z tym, że jeśli mamy dużą różnorodność w spiżarni, to trudniej się pohamować. Jeśli jednak zastosujemy zasadę, że przed każdą chwilą łakomstwa musimy wypić szklankę wody, to myślę, że po 3-4 dniach znacznie ograniczymy podjadanie, a także będziemy dobrze nawodnieni.
A ile z tych produktów kupowanych masowo może się najszybciej zmarnować i co?
Konsumenci kupili przede wszystkim towary o długim okresie przydatności do spożycia w tym także konserwy, które nie kojarzą się ze zdrową żywnością. Będąc w środę na zakupach nie zauważyłam wzmożonego ruchu w alejkach z mięsem czy nabiałem. Może tak się zdarzyć, że ilość wyrzuconej żywności zwiększy się przez nierozważne zakupy, ale myślę, że klienci w obawie przed częstym wychodzeniem z domu zadbali o przedłużenie trwałości produktów np. przez zamrożenie.
Czy są jakieś produkty, które warto spożywać, żeby wzmocnić odporność?
Na wirusy tego typu nie można się uodpornić specjalną dietą. Można zadbać o to, żeby wzmocnić organizm, by uniknąć powikłań po ewentualnym zachorowaniu. Proponowałabym w tym celu zwiększyć w diecie produkty bogate w witaminy C, A, E. Jeść jabłka, cytrusy, pomidory, brokuły, marchew, kiszonki, natkę pietruszki, paprykę. Stosować suplementację witaminą D, pić zieloną herbatę lub czystek.
A czosnek?
Może efektywnie zwalczać zachodzące w organizmie infekcje lub zmniejszać ryzyko ich wystąpienia, ale należy spożywać go codziennie - najlepiej na surowo - z dużą regularnością. Minimalna lecznicza dzienna dawka czosnku to 1 ząbek spożyty 2 do 3 razy w ciągu doby. Należy jednak pamiętać, że czosnek mogą jeść osoby, które nie mają problemów z wątrobą. W skrajnych przypadkach bowiem, już niewielka ilość surowego czosnku może spowodować uszkodzenie tego organu.
Rozmawiał Robert Zakrzewski