Osiem „niezrozumiałych” zwyczajów biegaczy

 

Osiem „niezrozumiałych” zwyczajów biegaczy


Opublikowane w pt., 22/02/2019 - 08:41

Papier toaletowy zawsze gotowy

Tak jak dla ucznia książki, dla żołnierza karabin, tak dla biegacza papier toaletowy. Podstawowe wyposażenie, bez którego nie ma co przystępować do zadania. Nigdy nie wiesz co Cię spotka przy dłuższych biegach. Także ten tego, lepiej mieć niż nie mieć. Możecie się dziwić, ale serio – grawitacja robi swoje, kto biega ten wie. W związku z tym drodzy mężowie i drogie żony – nie dziwcie się, że w kieszeni pranych spodni biegowych zalegać może zwinięty papier.

Trening bez FB – treningu nie ma

Takie czasy. Rozwój social media sprawił, że wszyscy o wszystkim informują, chwalą się i przeżywają z innymi. Biorąc pod uwagę takiego biegacza, który po treningu ma poczucie spełnienia i swojej wielkości, nie ma co mu się dziwić, że chce o tym poinformować cały świat. W końcu dokonał czegoś wielkiego. Zmusił swoje ciało do ogromnego wysiłku i teraz odpoczywa w glorii. Niech ludzie widzą jaki jest wielki, niech lajkują, oddają mu cześć. To trzeba zrozumieć. Serio. To jak powrót z wojny i przejście triumfalne przez centrum miasta przy wiwatującym tłumie.

Nie mam dziś formy, pobiegnę na spokojnie

Przed wyścigiem biegacze często uprzedzają znajomych jak to się słabiej czują, nie mają formy i że ten bieg to rekreacyjnie, nie ma co się spinać. Dobiegają na metę z życióweczką, a Wy się zastanawiacie po co to pierd*lenie przed startem. Tutaj musicie wiedzieć jedną rzecz. W bieganiu nie ma przypadków. Tu nie ma sytuacji, że wiatr zawiał i poleciało daleko, że wykorzystasz błąd przeciwnika. Nie pobiegniesz szybciej niż na to jesteś przygotowany ciężkim treningiem. I biegacz wie ile to może być. Za to zdecydowanie jest tak, że może pobiec wolniej niż by chciał, niż teoretycznie może. Spełnienie tego maxa jest trudne i wymaga ogromnego wysiłku i skupienia. Może dlatego często biegacze się asekurują takimi wypowiedziami, zmniejszając presję na sobie i oczekiwania innych. Niby amatorskie bieganie, ale prawa dla każdego takie jak u profesjonalistów.

Dziś tylko „dyszka”

– Ile biegniesz?
– Dziś tylko „dyszka”
– Jaka dyszka?
– No, 10 km.
– yyyy, jak tylko?

Jak nie biegasz to wydaje Ci się, że dystans 10 km to tylko samochodem, no ewentualnie rowerem na całodziennej wyprawie w wakacje. Dla nas to taka minimalna, zwyczajna jednostka treningowa, którą stosuje się w wielu przypadkach, a najczęściej z powodu ….. braku czasu. Wyobraźnia płata ludziom figle. To tylko 45 – 60 min biegu. To nie lot w kosmos. Nie ma co się dziwić.

Starych butów się nie wyrzuca

Co jak co, ale w tym aspekcie to przynajmniej kobiety nie powinny się dziwić … a dziwią się. Buty dla biegacza to jak opony dla kierowcy. Bez nich daleko nie pojedziesz. Na dodatek zużywają się dość szybko. Każda para ma mierzony swój przebieg. Niestety z każdym kolejnym przebiegniętym kilometrem, spada ich amortyzacja, a tym samym nasze bezpieczeństwo i komfort. Kiedy nadejdzie moment odejścia butów na zasłużoną emeryturkę, to sentyment do nich pozostaje. Dlatego nie da się ich po prostu wyrzucić. Przecież można je czasem założyć do sklepu po bułki, a jak nie, to niech sobie chociaż w szafie „w razie czego” czekają.

Takich zachowań dla środowiska biegowego jest zapewne więcej. Może Wy macie jakieś ciekawe doświadczenia z tym związane? Piszcie. Jesteśmy ciekawy!

Łukasz Wilk, Paweł Florek - Run Addicts, Ambasadorzy Festiwalu Biegów


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce