Radości i smutki z biegania po lesie
Opublikowane w pt., 20/06/2014 - 10:35
Najlepiej biega mi się po lesie. Zmienność terenu, świeże powietrze oraz spokój dają mi ogromna frajdę oraz poczucie kontaktu z natura. Wyczytałam, że „już 30 minut kontaktu z zielenią zmniejsza znacząco poziom stresu”. Coś w tym jest.
Coraz większa liczba osób, które mijam, rodzin na rowerach pozwala mi wierzyć, że nie jestem jedyna. Las wygrywa z kolejną galerią handlową. Jednak kontakt z naturą jest naszym przywilejem, który niestety nie wszyscy doceniają. W lesie, na polanie, czy nad rzeką, jesteśmy gośćmi. Szacunek dla natury oraz nie ingerowanie w nią powinny być podstawą naszej relacji z przyrodą.
Dlatego, nie mogę się nadziwić i nie złościć, kiedy widzę śmieci pozostawione przez innych. Lato obnaża w straszny sposób brak szacunku do przyrody. Puszki, butelki, torebki pozostawione nad rzekami są wyrazem najmniejszego poszanowania przyrody. Jak można skorzystać z gościnności lasu i pozostawić po sobie górę śmieci. Oczywiście są i tacy, którzy sprzątają po innych, czasem jednak po to aby za tydzień zbierań następne pozostawione „prezenty”
Bieganie po lesie niesie za sobą również inne dylematy. Zwłaszcza dla kobiet. Zwykle biegam z moimi psami. Jednym małym i jednym dużym.
Ale duży złapał kontuzję prawej przedniej łapy i nie pobiega już ze mną tego lata. Został mały. Taki bardzo mały, dobry piechur, jednak pewnie slaby obrońca. Biegać leśnymi trasami w samotności? Część znajomych dziwi się, że się nad tym zastanawiam, bo równie dobrze można nie wsiąść do auta czy na rower, z obawy przed wypadkiem. Drudzy przytaczają te i inne historie, z napadniętą biegaczką z Lasu Kabackiego na czele...
Cóż, biegać po lesie będę, bo lasy są zbyt przyjemnym miejscem dla aktywności fizycznej, by z niego rezygnować. Jednak wybiorę te bardziej uczęszczane szlaki, jednocześnie pamiętając przestrogi tych bardziej ostrożnych znajomych.
Anka