Sezon na (roz)trenowanie „Dwa, trzy tygodnie wolnego robi dobrze dla głowy”
Opublikowane w sob., 30/11/2019 - 08:59
Z przeglądu mediów społecznościowych większości czołowych biegaczek i biegaczy wynika, że mają właśnie roztrenowanie albo właśnie je kończą. Ale co to właściwe jest? I czy każdemu jest potrzebne? – zapytaliśmy Mariusza Giżyńskiego, dwukrotnego wicemistrza Polski w maratonie.
Tak jak w ciągu roku można zauważyć zmieniające się pory, tak i sezon biegowy można podzielić na kilka etapów. Wśród nich jest okres przygotowawczy, przygotowania specjalnego, przedstartowy, startowy i na końcu przejściowy czyli tzw. roztrenowanie. Każdy z nich jest ważny. Za pominięcie jednego można zapłacić słabszym wynikiem, a co najgorsze zdrowiem.
– Wśród wyczynowców roztrenowanie to niezbędny element. Wynika m.in. z teorii sportu i periodyzacji treningu, pracy i wypoczynku. Z praktyki mogę powiedzieć, że jak się nie zrobi raz na rok roztrenowania i przejdzie do kolejnego sezonu, to czasem to wyjdzie, ale przeważnie organizm sam się zgłosi po przerwę. Lepiej więc samemu wszystko zaplanować niż się przetrenować, a co gorsza doznać kontuzji - wyjaśnia Mariusz Giżyński.
Roztrenowanie przeważnie nie oznacza błogiego lenistwa. Jedni chodzą na spacery, jeżdżą na rowerowe wycieczki, czasami wybierają też inne sporty. Oczywiście niektórzy zapewne też chcą wypocząć psychicznie od sportu.
– Ja jeżdżę na rowerze, trochę też pływam. Dużo korzystam z odnowy biologicznej, bo to na mnie działa. Mam już za sobą dwudziesty maraton, wcześniej biegałem przez przeszkody, które są równie wymagające, a sam trening może nawet cięższy niż przygotowania do maratonu – twierdzi Giżyński.
Zdaniem naszego rozmówcy, to czy biegacz-amator powinien robić roztrenowanie, zależy od stopnia jego zaawansowania.
– Jeśli ktoś zaczyna biegać, robi to spokojnie i nie męczy organizmu, to nie musi robić roztrenowania. Może oczywiście na jakiś czas zastąpić bieganie np. pływaniem. Jednak już tacy ambitni amatorzy, którzy biegają poniżej 3:30 w maratonie, czy poniżej 45 minut na 10 km, obowiązkowo powinni odpocząć raz w roku. Dwa, trzy tygodnie wolnego robi dobrze dla psychiki. Jeśli chcemy, żeby nasza przygoda z bieganiem trwała kilka lat, to sfera mentalna jest najważniejsza - dodaje Giżyński.
Niektórych może zniechęcać fakt, że czasem trzeba przerwać sezon, gdy akurat „noga podaje”. Biega się lekko, pogoda za oknem sprzyja, a tu czas odpocząć. Później wszystko buduje się od nowa.
– Rozumiem, że trudno zdecydować się na taki ruch. Można jednak zmniejszyć trening o połowę na trzy tygodnie. Zamiast czterech razy, biegać dwa. W ten sposób odpoczniemy. Później wracajmy do treningu podstawowego. Zresztą wysokiej formy nie da się utrzymać w nieskończoność. Niektórzy mówią, że dwa tygodnie to maksymalny okres, kiedy jest najwyższa gotowość startowa. To są oczywiście średnie dane. Ja pół roku trenuje, miesiąc jestem w formie, a szczyt jest na maraton. Za tydzień wychodzę biegać i jestem gotów do roztrenowania – twierdzi Giżyński. – Warto pamiętać, że regeneracja i wypoczynek jest jednym z elementów treningu. Często niestety lekceważonym.
RZ