W tych butach pobiegniesz szybciej o... Przeanalizowali wyniki pół miliona biegaczy!
Opublikowane w czw., 26/07/2018 - 08:25
Buty same nie biegają. Z drugiej strony kolejne analizy udowadniają, że nowe technologie pomagają w osiąganiu lepszych wyników w sporcie, tym bardziej, że klienci są też w stanie wyłożyć na sprzęt coraz większe sumy.
Wyścig zbrojeń trwa w najlepsze. Zaczął się już praktycznie na etapie tworzenia pierwszych butów do biegania. Producenci pilnowali, by ich produkt był lżejszy czy bardziej dynamiczny niż ten konkurencji. Ale dopiero próba złamania bariery 2 godzin w maratonie i stworzenie specjalne na ten cel modelu Nike Zoom Vaporfly 4% (na zdjęciu) było prawdziwym przełomem w branży.
Próba na torze Monza i kosmiczna technologia wykorzystana w tym modelu postawiła jednocześnie szereg pytań o regulaminy i etyczny aspekt. Zamieszanie, jakie powstało, porównać można z historią pianek poliuretanowych, które umożliwiały pływakom przekraczanie granic, o których nawet nie śniono. Tylko jednego dnia na mistrzostw świata w 2009 roku pobito aż 30 rekordów globu, co spowodowało… wycofanie pianek z użytku.
Co z tym Vaporfly 4%?
Wyniki badania przeprowadzonego przez redakcję The New York Times na niebagatelnej próbie ok. 500 000 biegaczy, startujących od 2014 w maratonach i półmaratonach, bezsprzecznie udowodniły, że nowatorski but rzeczywiście wpływa na wyniki biegaczy. Analizy pokazały, że biegacze o podobnej charakterystyce fizjologicznej i historii biegowej, amatorzy, biegający w Nike Zoom Vaporfly uzyskiwali o ok. 1 procent lepsze wyniki, niż ci którzy biegali obuwiu innego typu. Zdaniem redaktorów magazynu, w wyścigu pomiędzy dwoma maratończykami o takich samych zdolnościach, to biegacz z Vaporfly 4% na nogach ma realną przewagę. A biegacze, którzy startowali w omawianym modelu, a przerzucili się później na inne, osiągają wolniejsze czasy.
W większości biegów w ramach World Marathon Majors to właśnie model znany z projektu #Breaking2 był tym najbardziej popularnym (wszędzie, za wyjątkiem Tokio, gdzie w Nike Zoom Vaporfly 4% pobiegło tylko 5 proc. uczestników). Najwięcej uczestników wystartowało w tych butach w Londynie - 25%, oraz Bostonie – 24%, notując najczęściej życiowe wyniki. Siłą butów nike jest podeszwa środkowa, wykonana z włókna węglowego, która przechowuje i uwalnia energię. Jest to swego rodzaju sprężyna – wyrzutnia, katapultująca ciało biegacza do przodu, pozwalając oszczędzać energię wydatkowaną na bieg (właśnie o 4%, które użyto w nazwie modelu). Wg obliczeń NY Times, u maratońskich „trójkołamaczy” przekłada się to na zysk ok. 6 minut na pełnym dystansie biegu, u tych biegających 42,195 km w 4 godziny – nawet ok. 8 minut.
Nie ma jednak róży bez kolca. Według opinii użytkowników, Nike Zoom Vaporfly 4% tracą swoje właściwości już po około 160 km. Koszt butów to - bagatela - 999 zł, ale produkt jest już niedostępny. Rozszedł się na pniu, jak ciepłe bułeczki. Obecnie jest to bardzo pożądany towar. Za granicą można go kupić w cenie sięgającej ok. 399 dolarów, czyli ponad 1400 zł.
W internecie trwa dyskusja, czy model przez swoje technologiczne cechy i rynkową niedostępność powinien zostać wycofany z rywalizacji biegowej. Tym bardziej, że wg znowelizowanych przepisów IAAF (wejdą w życie 1 listopada), lekkoatleci powinni korzystać z butów „rozsądnie dostępnych dla wszystkich w imię ducha uniwersalności lekkiej atletyki”. Ponadto „buty nie mogą być konstruowane w sposób dający lekkoatletom nieuczciwe wsparcie i przewagę”. W korespondencji z NY Times rzecznik IAAF potwierdził, że Vaporfly 4% to całkowicie legalny model i nie wymaga szczegółowych badań. I że nie ma żadnych dowodów na to, że powinny zostać zakazane.
Publikacja i badanie NY Times’a to kawał znakomitej dziennikarskiej roboty. Pochłonęło zapewne kilkanaście tygodni, jeśli nie więcej. Choć pełne uproszczeń, często niepełnych danych, uwzględniające, zestawiające z sobą lub wręcz pomijające szereg różnych czynników wpływających na rezultat (np. pogoda), precyzyjnie wskazuje na zalety Nike Zoom Vaporfly 4%.
RZ