2. Górski Zimowy Maraton Ślężański Ambasadora

 

2. Górski Zimowy Maraton Ślężański Ambasadora


Opublikowane w wt., 17/01/2017 - 09:07

W ubiegłą sobotę odbył się po raz drugi maraton Ślężański. Bieg poprowadził m.in. przez Ślężę oraz przełęcz Tąpadła. Na samym początku miałem wrażenie, że to bardzo droga impreza, z ubogim pakietem. Lecz w trakcie całej imprezy zrozumiałem fenomen tego wydarzenia. Dowiedziałem się też skąd koszt uczestnictwa jest taki a nie inny – pisze Sebastian Nicpoń, Ambasador Festiwalu Biegów.

Biuro zawodów pracowało bardzo wydajnie a każdy kto odbierał pakiet, został obdarowany niesamowitym uśmiechem wolontariuszy pomagających przy organizacji całego przedsięwzięcia. Sam pakiet był skromny - tylko czapka i numer startowy z zamontowanym chipem.

W dniu biegu temperatura pokazywała minimalny minus, lecz klimat był iście gorący. Na trasie biegu można było spotkać wielu turystów zagrzewających zawodników do wysiłku i walki.

Na ok. 7 km co poniektórzy mogli usłyszeć wytrąbioną wersję piosenki „wlazł kotek na płotek”. Ale największą atrakcją maratonu było zejście po stromym zboczu. Organizatorzy zamontowali tam liny, by bezpiecznie przeprawić się przez ten ciężki fragment góry.

Gdy ostatnie osoby minęły 7 kilometra, ja udałem się na szczyt góry Ślęża. Od razu miałem pełne ręce roboty. Spotkałem tam zapalonych kibiców, którzy pocieszali zawodników. Przed nimi był co prawda fragment drogi w dół, lecz przy panujących warunkach (zbity, śliski śnieg oraz miejscami lód) to było raczej marnym pocieszeniem.

W międzyczasie można było podziwiać piękną panoramę Karkonoszy, która okazywała piękno gór. Zawodnicy nie tylko się ścigali, ale również świetnie się bawili co było widać po minach wielu z nich. Dzięki współpracy zawodników i fotografów udało się zrobić kilkadziesiąt niesamowitych zdjęć.

Gdy wszyscy już przebiegli przez mój punkt, udałem się w kierunku mety. Po drodze widziałem zawodników wracających na drugą pętlę. Spotkałem wielu znajomych, ale i nie tylko. Widać było, że wysiłek, który trwał już ponad dwie godziny dawał się mocno odczuć zwłaszcza na odcinkach prowadzących pod górę, gdzie trzeba było wziąć poprawkę nie tylko na nachylenie terenu lecz także na skały oraz na ubity, a wręcz wyślizgany śnieg przez turystów i czołowych zawodników.

Bywało na trasie i tak, że się ktoś przewrócił. Nie spowodowało to obniżenia poziomu endorfin.

Wróciłem na start i metę, gdzie pierwsi zawodnicy już się grzali pod foliami NRC dostarczonymi przez organizatora. Do dyspozycji był dość bogato zastawiony bufet. Bliżej depozytu był wydawany posiłek regeneracyjny dla zawodników.Organizator zadbał też o miejsce, gdzie było można usiąść i spokojnie zjeść oraz napić się ciepłej herbatki, lub bardziej wytrawnych napojów.

W maratonie triumfowali Brydl Paweł z Czech, który na mecie zameldował się po 3 godzinach i 13 minutach. Za nim kolejno Robert Faron oraz Jacek Sobas. Wśród pań najlepsza okazała się Sylwia Bondara z Warszawy która, potrzebowała 4 godzin i 16 minut na pokonanie trasy. Podium dopełniły Urszula Podolak oraz Lidia Eling.
Na trasie półmaratonu triumfowali: Bartłomiej Przedwojewski z czasem 1h43'. Tuż za nim Adrian Bednarek oraz Daniel Krasulak

Wśród pań wyglądało to następująco: Karolina Sobczak - 2h12', tuż przed Jolantą Miśtak oraz Natalią Bihun - tutaj należy dopowiedzieć, że obie panie przybiegły w czasie różniącym się jedynie siedmioma sekundami.

Jedynym minusem imprezy było śmiecenie zawodników na trasie. Niestety to plaga naszych biegów górskich i terenowych. Myślę, że proste rozwiązania pozwolą zniwelować problem, który miał miejsce w tym roku podczas pięknego maratonu.

Więcej zdjęć – TUTAJ

Sebastian Nicpoń, Ambasador Festiwalu Biegów


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce