2. Piątka dla Bartka: „Wszyscy należymy do jego Drużyny” [ZDJĘCIA]
Opublikowane w wt., 27/05/2014 - 14:04
Ponad 800 biegaczy – młodych, starszych, doświadczonych i adeptów dyscypliny, zgromadziła niedzielna 2. Piątka dla Bartka w Kielcach. Ale osób zaangażowanych w to wydarzenie było znacznie więcej. Ktoś pomógł przy medalach, w sekretariacie przy zapisach, spikerce, punktach z wodą, fotografiach z imprezy...
Bartek Orzechowski ma dziś 3 lata. I cieszy się życiem mimo że urodził się bez lewej stopy. Ogromna w tym zasługa rodziców, którzy – jak pisze na swoim blogu Paweł Jańczyk, rzecznik prasowy Korony Kielce i zapalony biegacz, spiker niedzielnych biegów, „nie załamali rąk, nie czekali, aż ktoś zauważy, że młodemu małżeństwu potrzebna jest pomoc, bez której Bartek może sobie nie poradzić. Albo poradzić sobie gorzej niż jego rówieśnicy”.
Damian, tata Bartka zaczął biegać. I startować w zawodach w koszulce z hasłem, które stało się przewodnim w akcji pomocy chłopcu „Biegnę, żeby Bartek mógł biegać”. Wkrótce przyłączyli się do niego rodzina (mama też zaczęła biegać, ale wciąż twierdzi, że tego nie lubi), znajomi i nieznajomi, którzy swoim wysiłkiem postanowili wspomóc chłopca i rodzinę.
Zorganizowano też imprezę dedykowaną Bartkowi. Ta w niedzielę 25 maja miała swoją drugą odsłonę. I to jaką! Biegi Smyka ruszyły o godz. 10:00. Oficjalnie, jak relacjonuje Paweł Jańczyk, ze 100-osobową frekwencją. „Nieoficjalnie pewnie dużo więcej, towarzysko, bez numerów”. Z numerem „1” biegał też sam Bartek!
Potem przyszła pora na rozgrzewkę i start do biegu głównego na 5 km. Rywalizacja i dystans umowny, bez nagród finansowych, bo bieg, jak i cała impreza, miała formę zabawy. „Nawet jeśli ktoś z Drużyny Bartka wbiegł na metę bardzo szybko, to momentalnie ruszał na trasę w przeciwnym kierunku aby dołączyć do Bartka, jego rodziców i przyjaciół. Każdy chciał, aby ten bieg trwał jak najdłużej, każdy chciał być częścią drużyny” – relacjonuje „szurający” prezes Świętokrzyskiego Stowarzyszenie Biegaczy sieBIEGA.
Na metę grupa Bartkowych przyjaciół, o in sam w towarzystwie taty Damiana, wbiegła razem.
– „W wielu oczach pojawiły się łzy wzruszenia, niektórzy ich nie kryli, inni niby przypadkiem zakładali okulary przeciwsłoneczne mimo, że słońce wcale nie prażyło jakoś specjalnie. To nie było planowane, wyszło jakoś tak przypadkiem, podobnie jak całe to „zamieszanie”. Zamieszanie, które jest totalnym paradoksem, bo zaczęło się wraz z czymś co powinno być wielkim nieszczęściem dla rodziców i najbliższych, a stało się czymś co spowodowało, że (tak sądzę, choć nie wiem do końca jakie myśli ma Karolina i Damian) rodzina Orzechowskich była w tej chwili chyba najszczęśliwsza na świecie. Mam nadzieję, że choć w odrobinie tak było! Bo o to w tym wszystkim chodzi, o robienie radości.
Wszyscy wiemy, że nam radość sprawia bieganie, szuranie – zwał jak zwał. Ogromnie się cieszę, że udało się połączyć to z robieniem radości jeszcze innym. Na przekór tym, którzy chcieli w tym przeszkodzić, lub nie za bardzo chcieli pomóc, a możliwości mieli ogromne. Chyba mogę powiedzieć – UDAŁO SIĘ! Drużyna Bartka jest NAJLEPSZA NA ŚWIECIE.
"Wszyscy do niej należymy!” – zakończył swoją relację z 2. Piątki dla Bartka Paweł Jańczyk. Wymownie.
Sam Damian Orzechowski nie kryje emocji. – "Ten niedzielny poranek składał się właśnie z takich "małych" chwil. Chwil niezwykłego poruszenia. Chwil, w których ciężko powstrzymać napływające do oczu łzy. Szczęścia. Patrzysz na tłum ludzi, co chwilę pojawia się ktoś w KOSZULCE MOCY. Większość jeszcze kojarzę, ale część osób...przepraszam, nie pamiętam Waszych imion. Ale uśmiech nie schodzi mi z twarzy" – napisał na swoim blogu kilkadziesiąt godzin po imprezie.
Poproszony przez nas o kontakt odpisał, że prosi o cierpliwość, bo "My się jeszcze nie możemy ogarnąć po biegu". Wymowne...
GR / podziękowania dla Pawła Jańczyka
fot. Jakub Kulpa, Mariusz Zapała, Patryk Ptak