Boston – maraton pełen tradycji, perfekcji i uporu. Święto biegania

 

Boston – maraton pełen tradycji, perfekcji i uporu. Święto biegania


Opublikowane w wt., 14/04/2015 - 10:01
Zamach i afera „Bibgate”

W zeszłym roku amerykańskie media żyły aferą „Bibgate”. Wszystko zaczęło się od tego, że niejaka Kara Bonneau po zawodach chciała – poprzez serwis fotograficzny dokumentujący imprezę w Bostonie – kupić zdjęcia na których utrwalone zostały jej zmagania z maratońską trasą. Jakież było jej zdziwienie, gdy po wpisaniu numeru 14285 oczom jej ukazały się kilka nieznanych twarzy, zarówno mężczyzn jak i kobiet.

Okazało się, że cztery osoby pobiegły w zawodach z fałszywym numerem startowym, który formalnie należał do Bonneau. Później wyszło na jaw, że takich przypadków było więcej. Media zawrzały. Pojawiały się pytania jak to było możliwe, że w tak łatwy sposób można było dokonać oszustwa?

Było to tym bardziej szokujące, że organizatorzy maratonu zapewniali, że środki bezpieczeństwa zastosowane przy maratonie w Bostonie są na najwyższym światowym poziomie. Nigdy już miała się nie powtórzyć tragedia z 15 kwietnia 2013 roku.

Tego dni ok. godz. 14:49 czasu lokalnego doszło do zamachu terrorystycznego na uczestników biegu. Zginęły trzy osoby, a 265 zostały ranne. Za atakiem stali bracia Carnajewowie, z pochodzenia Czeczeni, od wielu lat mieszkający w Stanach Zjednoczonych. Starszy Tamerlan zginął w strzelaninie z policją, młodszy – Dżochar czeka teraz na wyrok sądu po tym jak ława przysięgłych uznała go za winnego zdetonowania bomby na mecie bostońskiego maratonu. Grozi mu nawet kara śmierci.

Afera „Bibgate” ujawniła nie tylko luki w systemie bezpieczeństwa biegu w Bostonie, ale również pokazała jak niesamowitą rangą cieszy się ten najstarszy na świecie maraton. Ludzi są zdolni naprawdę zrobić wiele , by w nim wystartować.

225 dolarów za pakiet startowy - błachostka

Mimo, że w zeszłym roku na starcie stanęło ponad 36 000 biegaczy, to wielokrotnie większej liczbie osób nie udało się zarejestrować. Organizatorzy wprowadzili bowiem bardzo skomplikowany i wymagający system zapisów. Przykładowo zawodnicy z grupy wiekowej 35-39 lat muszą legitymować się wynikiem w maratonie, uzyskanym w ciągu ostatniego roku, lepszym od 3 godzin i 10 minut, choć i to nie zawsze daje gwarancję startu.

Zapisy trwają tylko 10 dni, a pierwszeństwo mają ci, którzy osiągnęli czas o 20 minut lepszy od wymaganego. Dwa dni później – o ile limit nie zostanie już wyczerpany – mają szansę ci z wynikami o 10 minut lepszymi od minimum, itd. Po pokonaniu tego rejestracyjnego toru przeszkód zapłacenie za pakiet startowy 225 dolarów (dla Amerykanów 175) wydaje się błachostką...

Magia Bostonu jest niezwykła i nie dla wszystkich zrozumiała biorąc pod uwagę, że trasa maratonu nie tylko nie spełnia norm IAAF, ale bywa bardzo wymagająca. Małgorzata Sobańska przyznała kiedyś w rozmowie z portalem wbiegu24.pl, że w Bostonie rzadko biega się szybko. „Trasa jest w całości pagórkowata, wymaga specjalnego przygotowania siłowego. Na 22. mili znajduje się legendarne Wzgórze Złamanych Serc, gdzie sporo maratończyków poddaje się. Po tym maratonie dochodzi się do siebie o wiele dłużej niż po maratonach rozgrywanych na płaskiej trasie”.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce