Do Krasnegostawu po piwo i na półmaraton. „Dobre przetarcie przed Krynicą” [ZDJĘCIA]
Opublikowane w ndz., 24/08/2014 - 11:19
Końcówka sierpnia to czas, gdy miasto Krasnystaw położone w województwie lubelskim przeżywa prawdziwe oblężenie.
Na Chmielaki Krasnostawskie – kilkudniowe, Ogólnopolskie Święto Chmielarzy i Piwowarów organizowane tu od lat 70-tych zjeżdżają miłośnicy złotego trunku z całej Polski. W kramach rozstawionych wokół placu w centrum miasta kupują i degustują najróżniejsze jego marki. W pobliżu odbywają się koncerty, na straganach można kupić zarówno plastikowe, jarmarczne zabawki jak i wytwory tradycyjnej, domowej kuchni. Nad głowami przybyłych latają paralotniarze mający tu akurat swój zlot (Chmieloty).
Nie samym piwem człowiek żyje, dlatego do Chmielaków podpięte są inne imprezy, także o sportowym charakterze. Jedną z nich jest Półmaraton Chmielakowy, bieg na dystansie 21,097 km po trasie bez atestu PZLA. W tym roku miał już swoją trzecią edycję. Frekwencja jak na jeszcze słabo rozbiegany polski Wschód całkiem niezła: w pierwszej edycji ponad 300 osób, w drugiej, zeszłorocznej edycji blisko 600 zawodników. W tym roku kolejnego rekordu frekwencji nie było. Według słów organizatora na bieg zapisało się 490 osób, spośród których 447 wystartowało.
Pogoda w tym roku trafiła się niezła: około 22 stopni, słonecznie, lekki wiaterek. Zawodnicy wystartowali z centrum miasta. Początek trasy został nieznacznie zmieniony ze względu na prace remontowe. Po pierwszych, dosyć pagórkowatych kilometrach i jednym dłuższym i ostrzejszym podbiegu (nomen omen - „wysoki” podbieg po ulicy Wysockiej) uczestnicy półmaratonu pobiegli na południowy zachód od miasta, do dużego kompleksu leśnego. Tu podłoże zmieniło się z asfaltowego (dwie trzecie całości trasy) na szutrowe (jedna trzecia całości trasy).
Następnie po pokonaniu bardzo łagodnego podbiegu w lesie skierowali się z powrotem do miasta. U jego wrót czekały wymęczonych jeszcze dwa podbiegi w tym jeden naprawdę konkretny (na 19. kilometrze), na którym niejednemu finiszującemu zmiękły nogi. Na mecie zawodnicy otrzymywali pamiątkowy medal w kształcie – a jakże - otwieracza do piwa.
Trasa krasnostawskiego półmaratonu z pewnością szybka nie jest, tak ze względu na częściowo szutrowe podłoże jak i ze względu na ilość podbiegów (suma podbiegów: 386 metrów), dlatego trudno się tu spodziewać rekordowych czasów. Bieg wygrał Artur Kern reprezentujący klub Perfect Runner Lublin (1:13:27). Kolejne miejsca za Polakiem zajęli goście zza wschodniej granicy: Oleksander Golornytsky i Viktor Starowubtsev. Wśród kobiet triumfowała Aleksandra Jakubczak reprezentująca Agros Zamość (1:19:52), przed Anną Peczko z Dniprotrorska i Magdą Kłoda z Lublina.
Pełne wyniki w naszym KALENDARZU IMPREZ.
Biegacze, którzy bieg ukończyli byli zadowoleni zarówno z trasy jak i z organizacji, choć zaznaczali, że nie są to zawody do bicia życiowych rekordów. – Przyjechałem ze Świdnika. To już mój drugi półmaraton w Krasnymstawie. Biegłem w zeszłym roku, trasa rewelacyjna - jak zwykle. Nie była łatwa, ale zapraszam każdego na ten półmaraton, bo co roku jakość tej imprezy wzrasta – mówił na mecie Mirosław Sławek.
Niektórzy biegacze traktowali chmielakowy półmaraton i jego pofałdowaną trasę jako trening przed zawodami w górach. – Za dwa tygodnie jadę do Krynicy i mam tu dobre przetarcie. Połówka jest super, takie preludium możliwości w Krynicy, gdzie chcę pobiec „dychę” i maraton. Maraton jest tam wymagający, więc górki trzeba poćwiczyć. Jestem tu już drugi raz, trasa mi się podoba, potraktowałem ją treningowo i super: dwudziesty drugi jestem – cieszył się z kolei Robert Pasieczny, nauczyciel z okolic Stalowej Woli, reprezentujący klub Sprint Gorzyce.
Po dotarciu na metę ostatnich zawodników nastąpiła dekoracja najlepszych w kategorii OPEN kobiet i mężczyzn, w kategoriach wiekowych oraz w dodatkowych klasyfikacjach branżowych w ramach Otwartych Mistrzostw Województwa Lubelskiego w Półmaratonie. Na podium stawali najlepsi biegacze i biegaczki reprezentujący służby mundurowe (w tym księża i zakonnicy), nauczycieli, samorządowców oraz piwowarów i chmielarzy z województwa lubelskiego. Puchary wręczane najlepszym miały - stosownie do okoliczności - formę solidnego kufla do piwa. Kto nie miał szczęścia znaleźć się na podium miał szansę wylosować jedną z nagród rzeczowych.
PPA