Gliwicki Półmaraton zadziwił już podczas premiery. "Fajnie. Wesoło. Lekko"
Opublikowane w ndz., 19/10/2014 - 20:28
Premierowa odsłona gliwickiej połówki przechodzi do historii. Udało się absolutnie wszystko, począwszy od pogody po niesamowitą frekwencję, która przerosła oczekiwania organizatorów.
Kiedy nasza ekipa dotarła na miejsce, większość biegaczy wraz ze swoimi, prywatnymi kibicami, była już na miejscu pomimo, że do startu była prawie godzina. Piękna pogoda oraz specjalnie na tę okazję przygotowane "miasteczko" dla biegaczy przyciągnęło tłumy.
Przed rozpoczęciem biegu wszyscy mogli liczyć na solidną porcję ćwiczeń rozgrzewających, z których skorzystali zarówno biegacze startujący w pół jak i ćwierćmaratonie, a także zawodnicy nordic walking. Bo właśnie taką formułę przyjęto w Gliwicach.
Tuż przed wystrzałem startera, głos zabrał prezydent Gliwic. Nie krył zdziwienia, a przede wszystkim zadowolenia z zainteresowania imprezą. Jak obiecał, wydarzenie z pewności doczeka się kontynuacji w kolejnych latach. Trzymamy za słowo!
Na starcie stanęło aż 1246 biegaczy (!) co jest absolutnym zaskoczeniem. Zwłaszcza, że 920 zawodników stanowili ci, którzy zmierzyli się z dystansem 21,097 km. Pozostali zawodnicy pobiegli na 12 km lub pomaszerowali z kijkami. Dodatkowo dwóch atletów, Piotr Czarnota oraz Krzysztof Zieliński wystartowali w konkurencji handbike.
Wszystkie osoby wystartowały razem, punktualnie o godz. 10:00
Patrząc na nazwiska startujących, pierwsza trójka, która wbiegła na metę nikogo nie zdziwiła. Piotr Szpiegiel, Adam Jamiński oraz Michał Kwieciński to znane nazwiska - dystans półmaratonu pokonali w czasie, odpowiednio: 1:14:44, 1:15:39 i 1:15:52. - Bardzo fajna, kręta trasa, ze znośnymi podbiegami - podsumował krótko Michał Kwieciński.
Kolejne osoby wbiegały na metę odbierając swój wyjątkowo piękny medal. Biegaczki mogły także liczyć na czerwoną różę, co urzekło nas równie mocno jak wszystkie finiszujące panie.
Benjamin Kuciński, znany jako Benekwalker to jeden z uczestników biegu. W światku biegowym kojarzony ze swych osiągnięć w chodzie sportowym, w którym zawędrował nawet na Igrzyska w Atenach. W I Gliwickim Półmaratonie wystąpił jako pacemaker prowadząc biegaczy na czas 1:20:00. - Biegło mi się bardzo fajnie, pierwszy raz prowadziłem grupę z balonikiem. Wielu z nich zadebiutowało w półmaratonie, mimo to zdecydowali się złamać taki czas, wprawdzie na metę dobiegli z małym hakiem ale myślę, że wszyscy są zadowoleni - powiedział nam na mecie.
Z imprezy był "bardzo zadowolony". - Super atmosfera, super ekipa. Widać, że ludzie, którzy ją zorganizowali to nie "przypadki". Poza małymi detalami, które zauważyć mogą bardzo często tylko biegający zawodnicy, wszystko jest po prostu super - ocenił Kuciński.
Podobne zdanie miała Pani Justyna Kuchna, której tłum dodawał skrzydeł podczas biegu: - Pobiegłam dziś ćwierć maraton, chociaż nastawiałam się na około 10 km. Na mecie okazało się,że przebiegłam 12 km. Pomimo podbiegów, bardzo podobała mi się trasa. Jestem także zadowolona z własnego czasu - cieszyła się pani Justyna.
- Bardzo fajny bieg mimo, iż zaliczyłem kryzys w połowie trasy - opowiadał zaś Marcin Brol, który dzisiaj reprezentował drużynę Chorzów wprawia w ruch. - Trasa nie była zbyt łatwa, trochę zbiegów, podbiegów w okolicy rynku z kolei było wiele zakrętów więc tam nie biegło się najszybciej. Niemniej jestem zadowolony z własnego wyniku na macie, chociaż na ten rok biegom po asfalcie mówię już dość - komentował Marcin.
Pozytywnych opinii nie było końca. Marta Krzyżowska debiutowała w półmaratonie i pomimo swoich obaw przed startem, bieg zapisała po stronie sukcesów. Swój start skomentowała w 3 słowach: "Fajnie. Wesoło. Lekko". - Jestem bardzo zadowolona, że się odważyłam. Sądzę jednak, że sama nie dałabym rady. Wszystko zawdzięczam mojemu towarzyszowi biegowemu, który zdecydował się biec obok mnie przez całą trasę - podkreśliła.
Tomasz Laskowski to biegacz, który również zdecydował się na bieg w towarzystwie, tyle, że tuż obok guru biegowego pana Jerzego Skarżyńskiego, który prowadził ekipę na 1:30:00. - Pochodzę z Gliwic, mam sentyment do tego miasta, trasę wcześniej oczywiście znałem, bardzo kręta i jednocześnie ciekawa. Bardzo mi się podoba i udało mi się poprawić swój rekord życiowy o 2 minuty, wprawdzie na metę wbiegłem 1,5 minuty za panem Jerzym ale i tak jestem bardzo zadowolony.
Sam Jerzy Skarżyński, który był gościem honorowym imprezy, był równie zadowolony co reszta biegaczy na mecie skomentował trasę jednym zdaniem. - Podbiegi mogły dać w kość, dało się je odczuć zwłaszcza, że były dość długie.
Z kolei Mateusz Pech uważa,że podbiegów nie było zbyt sporo co pozwoliło na pobijanie życiowych rekordów. - Dwa tygodnie wcześniej pobiegłem Silesia Półmaraton treningowo. Dzisiaj złamałem godzinę i 28 minut, jestem zadowolony. Wystartowałem w Gliwicach bo spędziłem tu ostatnie 5 lat mojego życia na studiach - uśmiechał się Mateusz.
Pan Adam Konefał podobnie jak kolega, w formię treningu przebiegł Silesie Półmaraton by w Gliwicach zaliczyć tzw. życiówkę i z czasem 1:34:32 wygrać klasyfikację bankowców. - Jestem zadowolony i z wyniku i z organizacji, mam jednak jedno zastrzeżenie - dlaczego biuro zawodów było tak wcześnie otwarte? - śmiał się...
Pozytywnych opinii nie było końca. Dokładamy jeszcze jedną naszą i liczymy, że Gliwicki Półmaraton stanie się tradycją.
Wyniki znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.
KK