Guzik z Pętelką, czyli biegowy początek roku w Lesie Kabackim

 

Guzik z Pętelką, czyli biegowy początek roku w Lesie Kabackim


Opublikowane w czw., 02/01/2014 - 09:29

W Nowy Rok w Lesie Kabackim po raz kolejny zebrali się miłośnicy biegania, by wziąć udział w jedynych tego dnia zawodach rozgrywanych w Warszawie. Chociaż tak naprawdę ze zmaganiami i ostrą rywalizacją „Guzik z pętelką” nie ma nic wspólnego. Dokładnie 53 uczestników chciało po prostu biegać i dobrze się bawić, a przy okazji udowodnić, że dzień po imprezie sylwestrowej nie musi kojarzyć się z bólem głowy.

Tradycyjny już noworoczny bieg na 10 km ma swoich wiernych fanów w stolicy. Wśród nich jest jeden z najlepszych zawodników ubiegłorocznej edycji Grand Prix Warszawy, Sebastian Polak. – Biegam tu od 2008 roku. Widać, że w tej edycji frekwencja dopisała. Jest to dla mnie dobry trening, ciekawa jest też formuła zawodów. Dla naszego rozmówcy 10 km okazało się zbyt krótkim dystansem… więc zrobił dwa okrążenia czyli 20 km. Tak przygotowywał się do sobotniego Biegu Sylwestrowego w Parku Skaryszewskim.

Zasady „Guzika z Pętelką” są rzeczywiście ciekawe. Bieg ma charakter rywalizacji na dochodzenie. Każdy z uczestników określa czas, w jakim chce pokonać 10 km trasę. Jako pierwsze wyruszyły osoby, które założyły sobie i zadeklarowały, że ukończą bieg w ponad godzinę. Następne były osoby, które celowały w 60 minut. Ten start był zarazem najliczniejszy. Wraz z kolejnymi minutami na trasę Lasu Kabackiego ruszały kolejne osoby. Przeważnie pojedynczo.

– To jest bardzo fajne rozwiązanie. Dlatego, że można się pościągać z bardzo szybkimi zawodnikami. Czasami wolniejsi nigdy nie widzą tych najszybszych, nie znają się z nimi. Teraz dajemy szanse spotkania się na ostatnich metrach. Dodatkowo nie musimy czekać na ostatnie osoby – powiedziała nam Barbara Muzyka, organizator zawodów. Cel był jeden, wszyscy mieli skończyć zawody o godzinie 12:00.

Osoby, które kończyły dużo za wcześnie były nazywane „fantanstami” lub „ściemniaczami”, gdyż prawdopodobnie skróciły sobie przypadkowo drogę. Widząc metę na horyzoncie biegacze również celowo także zwalniali, co wzbudzało dużo śmiechu u osób, które już były na mecie. W ten sposób na sekundy przed samym przed południem przed meta zebrał się tłum biegaczy, którzy nie chcieli jej przekroczyć tylko celowali dokładnie w godzinę 12. Pozorowali bieg, truchtali, drobili małymi kroczkami, czyli wszystko, by nie przekroczyć mety. Nie często zdarza się nam oglądać biegaczy, którzy nie chcą przekroczyć linii końcowej.

W końcu grupą stanęli na krawędzi trasy, jak na krawędzi urwiska i głośno odliczyli: 10…9…8…(…), 3,2,1. W końcu dali susa kończąc „Guzik z Pętelką”. Kto jest zwycięzcą? Każda osoba, która gdy Warszawa jeszcze spała, ubrała się w dres i udała się do Lasu Kabackiego, by uczestniczyć w biegu.

W końcu wszyscy mogli złożyć sobie życzenia noworoczne, był też czas na zakulisowe rozmowy. Biegacze przynieśli ze sobą szampana, ciasto oraz owoce, więc było czym przywitać 2014 rok. W tym roku uczestnicy po raz pierwszy otrzymali także pamiątkowe „guziki z pętelką”.

W zawodach nie tylko brali udziału tylko mieszkańcy Warszawy, ale także specjalnie na „Guzik” przyjechało małżeństwo z Gdyni, co pokazuje, że popularność imprezy przekracza rogatki miasta.

Warto wspomnieć że bieg organizowany jest spontanicznie. Nie ma tu wpisowego, czas biegacze mierzą sobie sami. Mimo wszystko bez wielkich funduszy, udało się przeprowadzić ciekawą imprezę.

Jedyną rzeczą, która mogła zepsuć całą imprezę, to interwencja straży miejskiej, która została wezwana do aut, które przywiozły sprzęt na zawody. Warto zadbać w przyszłym roku o pozwolenie, zwłaszcza, że jak widać, biegacze chcą biegiem wejść w Nowy Rok.       

RZ

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce