Jak Marcin został pisarzem. M. Świerc o swojej książce „Czas na ultra”

 

Jak Marcin został pisarzem. M. Świerc o swojej książce „Czas na ultra”


Opublikowane w czw., 31/01/2019 - 23:29

– W Twojej książce, oprócz tekstu, opisów, jest także dużo zdjęć i grafik.

– Wykorzystuję w książce zdjęcia z okresu praktycznie całej mojej kariery, wykresy wyrysowane moimi treningami. Na ich podstawie tłumaczę zagadnienia, o których wyżej wspomniałem. Pokazuję na przykład, jak powinien wyglądać II zakres tętna, jaką postać powinien mieć wykres tempa. Każdy znajdzie coś dla siebie.

– „Czas na ultra” to książka wyłącznie dla początkującego, czy także dla bardziej zaawansowanego „górala”?

– Myślę, że jest w niej dużo treści dla każdego. Zwróć uwagę, że w Polsce nie ma spisanej wiedzy na temat biegania górskiego. Ja sam ciągle szukam takiej wiedzy poza krajem, dużo rozmawiam z zawodnikami zagranicznymi i mam nadzieję, że przekazując w książce to co wiem, trochę pomogę także tym bardziej zaawansowanym ultrasom.

– Czy jak Kowalski albo Góralski przeczyta Twoją książkę, stanie się lepszym biegaczem?

– (uśmiech) Jeśli będzie czytał uważnie i zechce umiejętnie ją wykorzystać, to uważam, że tak. Jeśli dostosuje moje rady do swoich treningów, to tak. Ale jeśli będzie, powiedzmy, nadinterpretował to, co piszę, to może zrobić błędy. Aplikując moje zalecenia i podpowiedzi trzeba brać poprawkę na siebie, dostosować je do swojego organizmu, a przede wszystkim do swego życia codziennego, pracy, szkoły… Ale na pewno można myśleć o poprawie formy i umiejętności, bo ten system działa. Mam przykłady w moich zawodnikach: Krystian Ogły, dziewczyny Ewelina Matula i Ania Kącka, które pracując ze mną zdobywały medale mistrzostw Polski. Mój trening działa, efekty są.

– Marcinie, spodobała Ci się inna, niż zawsze w życiu grałeś, rola pisarza, autora książki?

– Tak! To na pewno niełatwa, a powiedziałbym nawet, że ciężka praca, ale… już myślę o kolejnej książce, wstępny pomysł na nią już mam.

– Zdradzisz nam, co planujesz?

– Spokojnie, zobaczymy. Na razie jeszcze nie wyszła ta książka, o której dzisiaj rozmawiamy (śmiech). Chciałbym najpierw dokończyć ten projekt. Mam pewien pomysł, ale nie chcę zapeszać i zbyt wcześnie o nim mówić. Jest jeszcze w sferze planów, wręcz w powijakach.

– Przed Tobą intensywny i bardzo ważny, chyba nawet najważniejszy, sezon w dotychczasowej karierze. A przecież promocja książki wymaga czasu i zaangażowania. Jak Ci się uda pogodzić obowiązki autora z intensywnym treningiem i przygotowaniami do startu w UTMB? Skąd weźmiesz czas na wyjazdy, spotkania z czytelnikami w całej Polsce?

– To mnie przeraża. W lutym od 6 do 23 mam aż 10 spotkań autorskich, to są podróże do miast w całej Polsce. Zaczynam już dzień po ukazaniu się książki w Katowicach. Za dużo tego trochę dla mnie. Nie jestem zawodowcem, moje doświadczenie w tej dziedzinie jest zerowe. Ale cóż… muszę podołać, taka praca (śmiech). Damy radę, jakoś to wszystko pogodzimy!

– A będziesz łączył wyjazdy na spotkania autorskie ze startami kontrolnymi w biegach?

– Czasami tak, chcę w ten sposób zrobić podczas TUT (Trójmiejski Ultra Track w Gdańsku – red.) i Zimowej Łemkowyny w Iwoniczu. Jeśli z treningiem i moim zdrowiem, bo borykam się teraz z pewną kontuzją, będzie wszystko w porządku, chcę tam wystartować. Jeśli coś nie zagra – udzial w zawodach będę musiał odpuścić. Zobaczymy już wkrótce.

– Życzę zatem zdrowia i powodzenia u czytelników!

rozmawiał Piotr Falkowski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce