Jaro Bieniecki: Pokonałem Runmageddon Hardcore!

 

Jaro Bieniecki: Pokonałem Runmageddon Hardcore!


Opublikowane w sob., 29/11/2014 - 12:26

Wystartować w serii organizatorów Runmageddonu czy nie? To pytanie męczyło mnie dłuższy czas, bo jak sobie pomyślałem, że musimy ją odbyć 2 dni przed biegiem, kiedy mamy mnóstwo pracy i nie wiadomo, w jakim stanie skończę…

Za bardzo brzmiało mi to, jak świetne wytłumaczenie, więc zorganizowałem się tak, żebym jednak mógł pobiec. Marek, jako Dyrektor Runmageddon Hardcore, jeszcze lekko kontuzjowany nie mógł dołączyć, Bartek, czyli Borat chyba się bał, że straci głos i przegapi swoją szansę życia na rozgłos w postaci roli konferansjera na najbliższym evencie. Swoją drogą, ta konferansjerka może się okazać tą trudniejszą przeszkodą mentalną na Hardkorze.

Ale po kolei.

Przygotowanie

Jak zwykle zasuwaliśmy od rana do samego startu: maile, telefony, konferencja prasowa, pokazywanie przeszkód na torze TVN-owi itp., więc rozgrzewkę zrobiłem truchtając na start z Biura Zawodów. Tak nie róbcie.

Dobrze, że przynajmniej śniadanie zjadłem… Krótkie rajtki, pięć technicznych warstw na górze z softshellem na wierzchu, buff i czapka Runmageddonu miały mnie ochronić przed utratą ciepła. Arek miał jechać obok, zbierać mnie z przeszkód, jakbym zawisł, a także notować moje uwagi na temat elementów do poprawienia na trasie. Spotkania z mediami (i trochę guzdrania się) nie pozwoliły mi na start wcześniej, dlatego na trasę ruszyłem o 14:56. Wiedziałem, że dużą część trasy będę pokonywał w ciemnościach. Na szczęście jako organizator mogę nieco więcej.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce