"Koszty mnie przerosły". Patrycja Bereznowska - Moja droga do Badwater, odc. 2
Opublikowane w ndz., 31/03/2019 - 23:15
Na portalu FestiwalBiegowy.pl towarzyszymy Patrycji Bereznowskiej w jej drodze do Badwater 135, najtrudniejszego ultramaratonu świata (15-17 lipca 2019 r.). Mistrzyni i rekordzistka świata w biegach 24- i 48-godzinnym może być pierwszą Polką, która ukończy morderczy bieg w Dolinie Śmierci.
"Moja droga do Badwater". Patrycja Bereznowska wystartuje w najtrudniejszym ultramaratonie świata
Badwater 135 to ogromne wyzwanie sportowe, ale równie wielkie – logistyczne. Skomplikowana i pracochłonna jest organizacja wyjazdu, niezwykle trudna – jego sfinansowanie. Dla biegacza z Polski koszt wyprawy do Doliny Śmierci na kalifornijskiej pustyni Mohave waha się średnio w granicach 40-50 tysięcy złotych.
Z tym właśnie ostatnim problemem boryka się Patrycja Bereznowska. W drugim odcinku „Mojej drogi do Badwater” ultra mistrzyni opowiada, jak trudne jest skompletowanie budżetu na lipcowy wyjazd do Stanów Zjednoczonych.
– Koszty mnie przerosły! Zakładałam, że będzie to koszt około 25 tysięcy złotych. Szybko się okazało, że trzeba to przemnożyć przez dwa. Tak samo miał Artur Kujawiński, który startował w Badwater rok temu. Główną część wydatków pochłaniają przeloty dla pięciu osób – zawodnika i jego supportu, hotelu, do tego niemałe wpisowe i wynajęcie samochodu serwisowego. Na miejscu też trzeba zrobić spore zakupy, zaopatrzyć się we wszystko, czego nie da się zabrać samolotem z Polski: lodówki turystyczne, niezbędne na trasie, lód, potrzebne jedzenie itp. To wszystko buduje wspomnianą sumę.
– W jaki sposób budujesz swój budżet na wyjazd do Doliny Śmierci?
– Jak co roku otrzymuję niewielką kwotę od mojego klubu Wieliszew Heron Team na wyjazdy zagraniczne. Drugi klub, który mnie wspiera finansowo, a w tym przypadku pokrywa wysokość wpisowego, to przeszkodowy OCRA Poland Team. Jestem po wstępnych rozmowach z moimi stałymi sponsorami: Brubeckiem i Garminem, którzy obiecali dorzucić środków na ten cel, ale nie wiem jeszcze jakie to będą sumy. Na miejscu będę miała wsparcie od Spring, który wyposaży mnie w odpowiedni zapas żeli, dzięki czemu nie będę musiała ich zabierać z kraju. Twórca tych żeli i szef firmy mieszka na stałe w Stanach Zjednoczonych i pomoże mi na miejscu.
Ogromnym wsparciem jest jeden z członków mojej ekipy. Peter Podbielski, Polak mieszkający w Stanach, zaprosił mnie do siebie, będę u niego mieszkała i trenowała przez 3 tygodnie przed startem, już od 22czerwca, będzie w moim supporcie. Moja ekipa doleci z Polski właśnie do niego i stamtąd pojedziemy na miejsce startu w Dolinie Śmierci. To niesamowita pomoc, nie tylko w kosztach, ale i logistyce, bo Peter ma już doświadczenie w supportowaniu zawodnika (pomagał w Badwater Piotrowi Kuryle – red.), żyje w tamtych realiach, doskonale wie gdzie, jak i z kim trzeba załatwiać, a dodatkowo jest fizjoterapeutą, więc będzie nie tylko szefem mojej ekipy i głównym kierowcą, ale także pomoże mi w trakcie startu od strony medycznej.
No a dużą część kosztów wyjazdu i startu będę musiała pokryć, niestety, z własnej kieszeni, z własnych, prywatnych środków (śmiech). Dlatego też zdecydowałam się skorzystać z platformy zrzutka.pl, by choć trochę pieniędzy zebrać przy pomocy moich kibiców i innych ludzi, którzy zechcą mnie wspomóc.
Ze zrzutki planuję pokrycie kosztów przygotowań, które są specyficzne, inne niż do każdego innego biegu oraz zakup sprzętu, też różniącego się od standardowego. Tu muszę dodać, że Brubeck robi dla mnie specjalne koszulki dla mnie i ekipy, spełniające wszystkie ścisłe wymogi organizatorów co do koloru, liczby odblasków itp.
– Ile chciałabyś zebrać pieniędzy ze zrzutki?
– Byłoby cudownie, gdyby udało się zebrać 25 tysięcy złotych. Wtedy na spokojnie zamknęłabym budżet całego wyjazdu i udziału w zawodach, zwłaszcza, że zawsze już w trakcie realizacji pojawiają się koszty nieprzewidziane wcześniej.
– Ile pieniędzy już wydałaś na projekt „Patrycja Bereznowska startuje w Badwater 2019”?
– Opłaciłam już wpisowe (ok. 6 tysięcy złotych), zapłaciłam za bilet lotniczy w obie strony dla mnie (3 i pół tysiąca). Bilety dla ekipy, już po około 5 tysięcy złotych od osoby, kupimy nieco później, bo dwie dziewczyny czekają jeszcze na wizy, a zależy nam, żeby wszyscy polecieli razem. Zakupu dokonamy więc od razu po potwierdzeniu wiz dla nich. Mamy już także rezerwacje hoteli, na które zablokowano pieniądze na mojej karcie. To 4 noclegi dla całej ekipy w miejscu zawodów, bezpośrednio przed i po starcie. To jest kolejne jakieś 5-6 tysięcy. Reszta wydatków jeszcze przede mną.
– Patrycjo, a co, jeśli – tu mocno odpukujemy, oczywiście! – zrzutka nie powiedzie się i sporej kwoty będzie ci brakowało?
– Hahaha! Mam obietnicę od najlepszego sponsora na świecie, czyli mojej rodziny! Powiedzieli, że nie pozwolą mi zginąć i w razie czego wspomogą mnie brakującą kwotą (śmiech). Mam więc rodzinę w odwodzie, ale… wiadomo, że nie chciałabym nadużywać ich dobroci. Na szczęście zrzutka przebiega fantastycznie, ludzie są cudowni, a ja jestem w szoku, bo po zaledwie kilku dniach od jej rozpoczęcia na koncie jest już prawie 17 tysięcy złotych, czyli dwie trzecie założonego celu! Fantastycznie, bardzo wszystkim serdecznie dziekuję!
"Moja droga do Badwater" - ciąg dalszy nastąpi...
rozmawiał Piotr Falkowski