"Last but not Least" - Maraton Gór Stołowych Ambasadora

 

"Last but not Least" - Maraton Gór Stołowych Ambasadora


Opublikowane w pon., 14/07/2014 - 10:21

Setki schodów

Mijam zawodników, którzy wcześniej ukończyli bieg i zdążyli już zejść ze Szczelińca. Pytam ich czy jeszcze daleko do schodów. Okazuje się, że zostało już tylko kilkaset metrów. W końcu furtka a za nią owe magiczne schody, których jest ponad 650, chociaż wczoraj przy piwie niektórzy naliczyli ponad 700.

Wspinam się na nie mozolnie pomagając sobie poręczami. W sumie nie jest tak źle, mogę pokonywać po dwa stopnie na raz, mijam na schodach trzech wykończonych biegaczy, ja czuję teraz moc i przypływ adrenaliny. Mijani kibice dopingują mnie, jeszcze 300, jeszcze 200… jeszcze 100 stopni. Teren stopniowo robi się coraz bardziej płaski, biegnę między skałami po drewnianych kładkach, jest dość wąsko, słyszę już wrzawę mety odbijającą się od skał, ale nic nie widzę czy to już blisko.

Nagle zakręt w prawo i otwarta przestrzeń, Meta na wyciągnięcie ręki. Mijam jeszcze jakąś kulejącą dziewczynę i już jest koniec. Meta tego pięknego biegu. Dostaję medal i piwo. Jednak życie jest piękne. Na zegarze 8:45:04 i miejsce 398/409. Okazuje się, że wszyscy znajomi już wcześniej przybiegli a Andrzej wywalczył nawet II miejsce w swojej kategorii. No dobrze, Last but not Least, może następnym razem lepiej powalczę.

Jan Nartowski - Ambasador PZU Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce