Tak się trenuje do 4 Deserts. „Każde zaniedbanie może doprowadzić do ogromnych problemów”
Opublikowane w czw., 30/01/2014 - 13:24
Przygotowania sprzętowe:
Obydwaj Panowie bazują na swoich dotychczasowych doświadczeniach z Maratonu Piasków. Skrupulatnie liczą każdą rzecz, aby waga w pełni załadowanego plecaka z wyżywieniem oraz obowiązkowym sprzętem w pierwszym dniu startu w Jordanii była na poziomie 8-9 kg (maksimum). Każdy gram na pustyni przeradza się bowiem w kilogram i zarówno Marek, jak i Andrzej dobrze pamiętają, jak liczyli chusteczki, by zminimalizować obciążenie do totalnie niezbędnego minimum.
Lista obowiązkowego sprzętu natomiast jest dłuższa niż na Maraton Piasków. Utrudnia to niestety uzyskanie optymalnej wagi plecaka i zakładaną masę mogą osiągnąć jedynie poprzez dopasowanie (czyt. zminimalizowanie) dziennych racji żywieniowych z 2800 do 2400 kcal dziennie. Panowie stawiają tu na przetestowany już zestaw: kaszki + rodzynki + orzechy, w czasie biegu: batony energetyczne, orzeszki, po ukończeniu biegu obiadokolacja: pół kaszki + rodzynki + orzechy, jedzenie liofilizowane, i do tego wszystkiego Isotonic, BCAA, białko
Typowy osprzęt nadal jest w fazie kompletowania. Nie bez kłopotów. – Jednym z elementów obowiązkowego wyposażenia jest Emergency bivvy bag, niestety w Polsce praktycznie nie do zdobycia. Został już jednak zamówiony i leci z USA – tłumaczy Marek Wikiera.
W czasie zawodów w rejonie Wadi Rum jest również zima, temperatura w ciągu dnia ma oscylować ok. 15-20 stopni, w nocy natomiast spada do 0. Możliwe są opady deszczu a nawet śniegu oraz wiatr. Ze względu na potencjalną zmienność pogody w tym okresie organizator 4 Deserts wymaga dodatkowego sprzętu: spodnie biegowe z długą i krótką nogawką, dodatkowa „ciepła” bluza, kurtka przeciwdeszczowa i przeciwwiatrowa, dodatkowa peleryna przeciwdeszczowa, czapka , rękawiczki… – I wszystko to trzeba zmieścić do plecaka i dźwigać na plecach – wskazuje Andrzej Gondek.
Trzy główne kryteria, którymi kierują się nasi bohaterowie dobierając sprzęt, to jakość, funkcjonalność i przede wszystkim waga sprzętu (tu wszystko musi być ultralekkie). Testują również śpiwory, gdyż jak wspomina Marek, „na Saharę zabrałem śpiwór, który był zaplanowany na temperaturę optymalną 10 stopni. Organizator zapewniał, że będzie ok. 14. A było w nocy 5”. Andrzej dodaje: „Dobrze, że był moment gdy temperatura w Polsce oscylowała w okolicach 0 stopni Celsjusza - mogłem spokojnie zapakować się do śpiwora i na balkonie spędzić w nim 30-60 min. testując czy wytrzyma zimne noce na Wadi Rum”
Nie obywa się bez problemów. Panowie postanowili biec w identycznych koszulkach, niestety ta Marka przyszła z dziurą, a w magazynie brakuje kolejnych egzemplarzy. Nie pozostaje mu więc nic innego, jak naszyć „zigzaga”. Andrzejowi natomiast sen z powiek spędzają buty, które podczas Maratonu Piasków stanowiły jeden z większych problemów - musiał je zszywać i naprawiać każdego dnia.