Michał Bernardelli o Biegnij Warszawo: Każde miasto powinno mieć tak prestiżową imprezę
Opublikowane w pon., 07/10/2013 - 09:28
Michał Bernardelli w „Biegnij Warszawo” zameldował się na mecie jako trzeci z czasem 31:40. Dwie minuty później na matę wbiegła jego partnerka Iwona Lewandowska, która zwyciężyła klasyfikację kobiet. Po gratulacjach, jeszcze przed odebraniem medali poprosiłem Michała o krótką ocenę zawodów. Nikt z nas jeszcze wtedy nie myślał, że bieg naznaczony będzie tragiczną śmiercią jednego z uczestników biegu.
Trzecie miejsce. Do rekordu życiowego zabrakło Ci prawie dwóch minut. Mogłeś tu pobiec lepiej?
Niestety biegłem sam. Dwóch kolegów było dla mnie zbyt szybkich, a nie chciałem czekać na tych, którzy byli za mną, tylko dobiegłem do mety. Cały czas brakowało mi bezpośredniej rywalizacji. W przyszłym będę walczył o pierwsze miejsce… Cóż, w rodzinie musi być tak, żeby chociaż jedna osoba wygrała. Mnie przypadło ostatnie miejsce podium.
Jak ocenisz piątą edycję Biegnij Warszawo?
Chyba najlepszą ocenę wystawiają ludzie. Prawie 15 tysięcy uczestników. Na „czarnym rynku” pakiety osiągały jakieś zawrotne kwoty. Wszystko to najlepiej świadczy o popularności imprezy. Żeby zająć dobre miejsce na starcie, trzeba było tam się znaleźć już pół godziny przed biegiem. Tego nie ma nawet w maratonach.
W czym Twoim zdaniem tkwi popularność tej imprezy?
Chyba w tym, że jest to impreza dla każdego. Ci najszybsi mogą tutaj pobić „życiówkę”. Dla zawodników ze średniej półki może być to bardzo trudne, ponieważ muszą się przepychać między innymi uczestnikami. Jednak jest to rewelacyjna impreza dla amatorów. Uważam, że każde duże miasto powinno mieć jakąś prestiżową imprezę. Nie musi być to wcale maraton. Takie biegi na 5 km czy 10 km mogą zachęcić ludzi do biegania. Biegnij Warszawo ma też wyjątkowe szczęście do pogody, bo zawsze dopisywała. Godzinę po biegu może lać, ale na czas zawodów jest idealnie. Zachęcam więc, żeby zapisywać się na kolejną edycję tej imprezy.
Wszyscy chwalą zawody. Co można jeszcze poprawić?
Zawsze można coś poprawić. Trzeba sobie zdać sprawę, że nie jest to impreza na bicie rekordów. Nie robi się tu stref czasowych i robi się to celowo, żeby ta cała masa biegaczy sama się rozstawiła. Można by ewentualnie pomyśleć o stworzeniu takiej strefy za elitą dla biegaczy, którzy biegają w okolicach 35-37 minut. Można też zwiększyć liczbę pakietów. Kibiców na trasie z roku na rok jest coraz więcej, ale są jeszcze fragmenty, gdzie tych ludzi jest mało. Można by spróbować zachęcić dzieci ze szkół, np. konkursem na „najlepszą szkołę która dopinguje”.
Większość osób przyjeżdża samochodami, przydałaby się jakaś współpraca z Miastem i jakaś specjalna komunikacja. To by rozładowało tłum. Jeśli policzymy biegaczy i kibiców oraz osoby, które maszerowały, to jest tu więcej ludzi niż na niejednym meczu piłki nożnej.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiał Robert Zakrzewski