Visegrad Maraton: Nie pobiegłeś? Żałuj. "Wielki Szacun dla organizatorów!"
Opublikowane w wt., 23/06/2015 - 11:46
Jeśli jeszcze nie biegłeś w Visegrad Maratonie to już nie będziesz miał ku temu okazji. Niestety. 21 czerwca .odbyła się ostatnia, dziesiąta edycja tego kameralnego i kultowego w kręgach biegaczy maratonu - smuci się Artur Olenicz, Ambasador Festiwalu Biegów (na zdjęciu).
W tym roku organizowany przez Stowarzyszenie Visegrad Maraton Rytro bieg maratoński znów był częścią organizowanej po raz trzeci imprezy: Visegrad Sports Festival. W sobotę 20 czerwca odbył się po raz drugi Bieg Wierchami na dystansach 11, 30 i 50 km.
Wieczorem jak zwykle ładowanie węglowodanów: przepyszne pasta party w wykonaniu szefa kuchni z Karczmy Nad Potokiem. Kto chciał mógł bawić się prawie do rana przy muzyce puszczanej przez dja-a. Ale maratończycy raczej rozglądali się za miejscem do spania. Na nocleg jak zawsze do dyspozycji zawodników oddano salę gimnastyczną w miejscowej szkole.
Rano punktualnie o 6:00 pod hotel Perła Południa w Rytrze podjechały wynajęte busy, by odwieźć zawodników na słowacką stronę. Przejazd do Podolińca na Słowacji zorganizowali już słowaccy organizatorzy maratonu.
W Podolińcu wszystko dopięte: sanitariaty, depozyty, szatnie, woda mineralna i herbata do woli. Wraz z maratonem startować ma także sztafeta maratońska. Na rynku tego uroczego miasteczka zebrało się nas grubo ponad 200 biegaczy. Wszędzie znajome z innych biegów twarze, starzy znajomi z poprzednich edycji visegradzkiego maratonu. Każdy chce opowiedzieć co u niego, jaka ostatnia życiówka, jaka kontuzja ale czas jakby przyspieszył.
Po krótkich wystąpieniach organizatorów i miejscowych włodarzy następuje start honorowy. Kilkuset metrowy bieg traktuję jako dobrą rozgrzewkę. Pakujemy się do autobusów i jedziemy nastart ostry.
Panowie na prawo, Panie na lewo - przydrożny krzyż był już nieraz świadkiem podobnych historii.
Patrzę z obawą w niebo: gęsta warstwa chmur, temp. ok. 16C. Jest nieźle, byle tylko nie wyszło słońce to jakoś to będzie. 10, 9, 8, ..., 3, 2, 1 START. Wszyscy jak na komendę uruchamiamy swoje liczniki czasu i kilometrów.