250 km Legends Trails: „(...) przejdź do legendy”

 

250 km Legends Trails: „(...) przejdź do legendy”


Opublikowane w pt., 02/10/2015 - 11:53

Z czym wam się kojarzą Ardeny? Ktoś w miarę obyty z geografią Starego Kontynentu powie - taki pagórkowaty region w Belgii - i niewiele ponad to. Ktoś wspomni ciężkie walki podczas obu wojen światowych. Czasem odwiedzają je nasi wspinacze skałkowi, a także zbieracze szczytów do Korony Europy, gdyż najwyższy punkt kraju czekolady i klasztornego piwa leży na ich skraju. Od przyszłego roku obszar ten pojawi się na mapie europejskiego ultrabiegania - a może nawet przejdzie do legendy. Na pewno przejdą do niej ci, którzy ukończą nowe 250-kilometrowe wyzwanie Legends Trails. „Go the distance, be a Legend” - głosi hasło biegu.

„This is ultra at its toughest” - jest również powiedziane na internetowej stronie zawodów. Start nastąpi 4 marca 2016, limit czasu wynosi 60 godzin. Lista zawodników, włącznie z listą oczekujących, jest już wypełniona. W Ardenach nie ma dużych gór, więc suma przewyższeń wynosi „skromne” 7000 metrów. Czy to mało? Oddajmy głos jednemu z organizatorów. Ale najpierw ich krótko przedstawmy.

Stef Schuermans przez kilka lat mieszkał w Polsce i niektórzy czytelnicy naszego portalu mogą go pamiętać z charytatywnego Biegu dla Leo. Ukończył kilka naszych ultramaratonów: BUT, Zamieć, Kierat, Harpagana. Gdy miał 14 lat, należał do niego rekord Belgii juniorów młodszych w półmaratonie (1:21:40), a 5000 m na bieżni pokonał w 16:20. Ponadto dobrze się wspina - w 2012 razem z nim dokonaliśmy prawdopodobnie pierwszego wejścia na Maja Preht w Albanii. Jego przyjaciel Tim de Vriendt również ma przeszłość lekkoatletyczną - w wieku 15 lat był mistrzem Belgii juniorów młodszych w skoku w dal (7.49) i siedmioboju. Teraz bierze udział w ultramaratonach.

Stef, czy Legends Trails to Twój oryginalny pomysł, czy może czerpałeś inspirację z jakichś istniejących biegów?

Stef Schuermans: Pomysł nigdy nie pochodzi znikąd. Myślę, że obaj z Timem na czymś musieliśmy się wzorować. Obaj jesteśmy gorącymi zwolennikami idei brytyjskiego wyścigu Spine Race, a kiedy mieszkałem w Polsce, bardzo spodobał mi się styl ścigania bez wsparcia w ostatnim BUT260. Najwyżej cenimy zawody, w których kluczowe są umiejętności czytania mapy, planowania snu i żywienia, a także odpowiednie podejście mentalne. To wszystko czyni z napierania na nich prawdziwie górską wyprawę.

To pierwszy bieg, który organizujecie. Dlaczego nie wybraliście czegoś prostszego i porwaliście się na tak ogromne i skomplikowane wyzwanie?

W Belgii mamy wiele przełajowych i terenowych biegów na dystansach od 5 do 100 km. W całym Beneluksie nie było natomiast do tej pory niczego dłuższego i w dodatku w formule bez wsparcia. Sami byśmy chcieli w czymś takim wziąć udział, ale w naszych okolicach czegoś takiego dotąd brakowało.

Jak chcecie zapewnić bezpieczeństwo?

Zaprosiliśmy Stu Westfielda, koordynatora bezpieczeństwa słynnego angielskiego ultramaratonu Spine Race (431 km zimą!). Specjalnie przyjedzie z Wielkiej Brytanii do Belgii żeby nam pomóc. Spine ma dużo bardziej skomplikowane zabezpieczenie, niż Legends Trails. Dzięki jego doświadczeniu i wyposażeniu każdego zawodnika w nadajnik GPS ograniczymy ryzyko do minimum, chociaż wiadomo, że w 100% nigdy się nie da...

Jaka część trasy będzie prowadzić szlakami, poza szlakiem, asfaltem?

90-92% będzie po nawierzchni nieutwardzonej. To dużo. Np. Bieg Granią Tatr miał 4 km początku i 2 km końcówki po asfalcie, co daje podobną proporcję, tylko tam było więcej prawdziwie wąskich ścieżek, trudnych do znalezienia w Belgii.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce