Mateusz Baran: Satysfakcja i radość - główny napęd biegacza!
Opublikowane w wt., 25/02/2014 - 09:48
Każdy sukces, jaki osiągamy, sprawia, że nasze szczęście sięga zenitu. Sportowcy - mam tu na myśli zarówno profesjonalistów, jak i amatorów - chcący poprawiać się w tym, co robią, zdecydowanie częściej przeżywają ciężkie i zniechęcające chwile. Moim zdaniem głównie to sprawia, że przekraczając linię mety - prawdziwą na zawodach i tę wymyśloną na treningu, i widząc zadowalający czas, ludzie potrafią popłakać się ze szczęścia i nie mogą zasnąć, mimo iż dzień był bardzo męczący.
Jako biegacz amator, a wcześniej pływak mogę stwierdzić, że jest niewiele rzeczy, które w całym moim (wiem, krótkim) życiu sprawiły mi większą radość niż ta, którą czerpię z uprawiania sportu. Praktycznie codziennie każdy z nas napotyka jakiś problem. Nie mówię, że wyjście pobiegać da odpowiedź, jednak pozwoli w inny sposób spojrzeć na okoliczności. Dzięki endorfinom wytwarzanym podczas wysiłku łatwiej jest na chwilę zapomnieć o przykrościach.
Biegacze stawiają sobie cele do zrealizowania, układają sobie w głowach plany związane z poprawą wyniku czy pozbycia się kilku kilogramów. Kolejne tygodnie przygotowań wywołują w nas emocje związane z nadchodzącym wydarzeniem. Mam tu na myśli start w jakichś zawodach biegowych. Świetnym przykładem może być nadchodzący Półmaraton Warszawski. Od wielu lat jest on bardzo cenionym biegiem. Wielu uczestników staje na starcie z myślą poprawienia wyniku. Ja sam z taką właśnie myślą mam zamiar pobiec za niecałe 40 dni.
Organizatorzy co i rusz przypominają o wydarzeniu. Dzięki temu, już na samą myśl nachodzi człowieka ochota na wysiłek. Upragniony czas na mecie będzie zwieńczeniem sukcesu. Wtedy każdy zapomni o śniegu, przez który noga uciekała w każdą stronę, a legginsy były białe od soli. To nie będzie już miało znaczenia. Radość zdominuje te wszystkie ciężkie chwile, jakie przez ostatnie miesiące każdy z nas przechodził.
Tego typu emocje powodują, że wybieramy kolejny cel, stawiamy wyżej poprzeczkę i rozpoczynamy nowe przygotowania. Wszystkie te sympatyczne chwile pozwalające zapomnieć o codziennych obowiązkach motywują do dalszego biegania. To właśnie cenię sobie najbardziej, wynik jest ważny, jednak przyjemność z pokonania dystansu jest najlepsza.
Oczywiście nie wszyscy mogą czy chcą biegać, niektórych to po prostu nudzi. Dla nich pot na czole podczas biegu nie będzie tak satysfakcjonujący jak dla nas, miłośników tego sportu. W takiej sytuacji nie będę namawiał do biegania, bo sport jest na tyle obszerną dziedziną życia, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Najważniejsze jest to, aby spędzać aktywnie czas.
Jak wcześniej pisałem, obecnie zmagam się z kontuzją. Z utęsknieniem czekam na trening, po którym wrócę do domu z uśmiechem na twarzy. Tego szczęścia z biegania brakuje mi teraz najbardziej. Ciężko jest bowiem być szczęśliwym, jeżeli każdy krok sprawia lekki ból. Teraz doceniam, jak przyjemnie było biegać bez bólu. Zaraz minie drugi miesiąc od początku moich problemów z Achillesem. Mam nadzieję, że szczęście powróci i zacznę biegać na przyzwoitych „obrotach”.
Satysfakcji i radości z biegania!
Mateusz Baran, Stowarzyszenie Warszawiaky Athletics Club