Popraw oddech, zrzucisz świąteczny nadbagaż

Okres świąteczno-noworoczny skłania ku dwóm rzeczom, których biegacze i wszyscy prowadzący aktywny tryb życia powinny unikać. A więc obżarstwu i lenistwu. Jest wiele metod, by szybko pozbyć się dodatkowych kilogramów. To oczywiście treningi, ale także spacery. Każdą z nich można jednak zintensyfikować dzięki zwykłej czynności - oddychaniu.

Wiadomo, że oddychanie podczas wysiłku to podstawa. Mocniejsze wdechy zapewniają więcej tlenu do mięśni, czyli paliwa. Mają jednak jeszcze jedną właściwość, którą można z powodzeniem wykorzystać w tym okresie. To lepsze spalanie tłuszczów. Mechanizm tego zjawiska jest prosty. Produktami spalanego tłuszczu są energia, którą wykorzystujemy podczas wysiłku, oraz także woda (usuwana z organizmu na przykład podczas pocenia oraz jako para wodna przy oddychaniu) i dwutlenek węgla. Ten szkodliwy gaz jest usuwany przez nasze płuca. Jest to biologiczne abecadło, ale znaleźli się naukowcy, którzy przyjrzeli się zjawisku i dokładnie obliczyli, jakie jest przełożenie oddychania na spalanie tłuszczu. 

Podjęli się tego specjaliści z australijskiego Uniwersytetu Nowej Południowej Walii.

Wyniki ich badań, opublikowane przez "British Medical Journal" są interesujące. Jeżeli ktoś chce zrzucić 10 kilogramów, będzie musiał zużyć 229 kilogramów tlenu. Produktami będą 28 kilogramów dwutlenku węgla i 11 litrów wody. Zapewne nie ma wśród biegaczy osób, które tyle przytyły w okresie świątecznym, są to jedynie przykładowe dane.

Jakie ma to praktyczne przełożenie dla biegaczy? Otóż możemy zwiększać poziom spalanego tłuszczu, biorąc nieco większe wdechy. Wówczas do organizmu dotrze więcej tlenu, będziemy mogli ciężej trenować i szybciej zrzucimy efekty świątecznego popuszczania pasa. Nie można jednak przesadzać. Może to bowiem doprowadzić do hiperwentylacji, która skutkuje zawrotami głowy, palpitacjami serca i może spowodować nawet utratę przytomności.

ŁZ