Debiut - Bieszczady - Rzeźnik. „I znowu chce!”
Opublikowane w wt., 09/06/2015 - 10:16
Marzenia się spełniają. Tak wiem i tego się trzymam. Rok temu powiedziałabym „nigdy w życiu”, a dziś - czemu nie, chcę jeszcze raz! - pisze Anna Świerk, Ambasadorka Festiwalu Biegów, która zadebiutowała w górskim biegu ultra podczas 12. Biegu Rzeźnika w Bieszczadach.
Nadal jestem oszołomiona tym że dobiegłam, wiadome było, że mój X dobiegnie, niewiadomą byłam ja czyli Y.
Po pierwsze trasa trudna i długa jak dla mnie. Na dobrą sprawę jeszcze nigdy takiego dystansu nie pokonałam. Ale co tam. Start o 3 nad ranem, ustawiliśmy się wg zakładanego czasu. Po wystrzale armaty korowód światełek poruszył się. Te z przodu jak z wyrzutni, a te z tyłu jak świetliki „ ku górze, ku niebu” - jak śpiewa WND.
Największa walka z porannym wiatrem niewyspaniem rozgrywała się do przepaku w Cisnej. Zbieg pod wyciągiem – uffff, bez upadku. Niesamowite naładowanie energii – doping w Cisnej był rewelacyjny!
Przepak i dalej w las. A bieg na dobrą sprawę dopiero co się rozpoczynał. Jasło - przepiękne widoki i dopiekające słońce, kryzys i dużo cierpliwości ze strony mojego X. Byle do Smreka, później Berehy - przy zejściu miałam już dość. Ale jak zawsze magia przepaku, kibiców i proziaka z miodem zrobiła swoje.
Nadszedł czas na Caryńską. Pomimo zmęczenia, a może zobojętnienia, czy też zwiększenia tolerancji na ból, zaczęliśmy biec. Czas nieubłaganie mijał…
Ja w pogoni za moim X. Meta. Udało się. Na szyi medal, w sercu radość i buziaczki od naszej córeczki – bezcenne. Dla takich chwil warto biegać!
Anna Świerk, Ambasadorka Festiwalu Biegów