Mandat za bieganie po Bieszczadach? "Niemiła sytuacja"

Czy na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego można biegać? Czy wbiegającym na Połoninę Caryńską zawodnikom grozi mandat? Postanowiliśmy to sprawdzić po niepokojącym sygnale od zwyciężczyni 12. Biegu Rzeźnika Magdy Łączak.

Przypomnijmy, podczas rozmowy z naszym portalem mielecka biegaczka skarżyła się na działalność Bieszczadzkiego Parku Narodowego. – Tydzień temu na treningu miałam bardzo niemiłą sytuację. Parkowiec straszył mnie mandatem za bieganie po parku. Pomyślałam, że nie jestem tu mile widzianym gościem – mówiła rozżalona zawodniczka (wywiad do zobaczenia i odsłuchania TUTAJ).

– Niestety mam za mało danych, by jednoznacznie ocenić sytuację – powiedział nam dr Ryszard Prędki, kierownik Działu Udostępniania do Zwiedzania Bieszczadzkiego Parku Narodowego. – Nie wiem, czy biegaczka kupiła bilet wstępu na szlaki BdPN, ale najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia po prostu z nadgorliwością strażnika.

Zdaniem Prędkiego choć w regulaminie Parku nie ma oficjalnego zakazu biegania, to nie powino się tego nadużywać. – Park nie służy do tego, by uprawiać tu sport – przekonuje. – Na miejscu znajdują ścieżki przyrodnicze, prowadzona jest edukacja ekologiczna, mamy tysiące zwiedzających.

– Trzeba pamiętać – dodaje Prędki – że parki narodowe w Polsce zajmują zaledwie 1% powierzchni Polski. Uszanujmy ten szczególny fragment naszego kraju.

Według kierownika Bieszczadzkiego Parku Narodowego trzeba oczywiście zachować zdrowy rozsądek. – Jeden biegacz nic złego przyrodzie nie zrobi, ale jeśli na szlakach zacznie trenować ich więcej, może pojawić się problem.

– Bieszczady to miejsce gdzie żyją dzikie zwierzęta. Masowe imprezy biegowe, hałas, głośna muzyka czynią im szkody. Dlatego jestem trochę sceptyczny jeśli chodzi o organizowanie takich wydarzeń jak Bieg Rzeźnika. Według mnie 1400 osób na szlaku to za dużo. Ale oczywiście trzeba ważyć rację – dodaje Prędki.

MGEL 

fot. GR