Rekordy są... albo ich nie ma. Duże pole do oszustw

 

Rekordy są... albo ich nie ma. Duże pole do oszustw


Opublikowane w czw., 11/08/2016 - 08:51

Zdjęcia są również jedną z podstaw uznania rekordu przez komisję Księgi Guinnessa.

- Gdy biegacze zwracają się do nas z pomysłem na rekord, otrzymują dokładną instrukcję wyjaśniającą, czego od nich oczekujemy. Przede wszystkim wymagamy niezależnych świadków, dowodów w postaci zdjęć i zapisów wideo oraz śladu GPS - wyjaśniła nam Amber-Georgina Gill z biura prasowego Księgi Guinnessa.

Świadkowie odgrywają kluczową rolę, gdy relacja i zdjęcia to za mało. Rob Young próbę rekordowego pokonania trasy wzdłuż Ameryki dokumentował codziennymi relacjami na Facebooku, śladami z GPS, zdjęciami ze świadkami. Jednak biegacz, który chciał do niego dołączyć, a nie zastał go w spodziewanym miejscu, oskarżył go o oszustwo. Brytyjczykowi w oczyszczeniu się z zarzutów pomogło dopiero dziennikarskie śledztwo oraz oświadczenia dziennikarzy biorących udział w nagrywaniu materiału z trasy. Chociaż spekulacje i domysły jeszcze się pojawiały.

Kluczową rolę niezależnej weryfikacji potwierdzają również twórcy forum Fastest Known Time (http://fastestknowntime.proboards.com) którzy starają się na bieżąco zapisywać najszybsze pokonanie szlaków. Do uznania rekordu wymagają: wcześniejszego ogłoszenia zamierzeń, dokładnego ich relacjonowania, wykonania zdjęć i przedstawienia świadków niezwiązanych z wyzwaniem np. właścicieli pensjonatów na szlaku.

Zdarza się, że zarzuty się potwierdzają. W 2010 r. Austriacki himalaista, mimo licznych osiągnięć, chciał sobie dodać jeszcze jedno, twierdząc że wszedł na K2 podczas fatalnych warunków pogodowych. Zarzuty odpierał w mało przekonujący sposób. W jego przypadku brakowało świadków i śladów na śniegi. W końcu przyznał, że nie było go wtedy na szczycie. K2 zdobył dopiero 2 lata później, gdy emocje już opadły.

Pomocna w potwierdzeniu rekordów mogłaby być jedna baza, jednak nie prowadzą jej ani himalaiści, ani zarządcy szlaków ani organizacje biegowe.

– IAAF to organizacja bardzo sformalizowana i słabo się zajmuje biegami ulicznymi, a jeszcze mniej różnymi ultramaratonami. Są rekordy dla biegów 24-godzinnych, ale tym się zajmuje IAU, są rekordy na bieżni, chociaż i tu bywają problemy. Jeśli w jakiejś konkurencji nie ma rekordu świata, to i nie ma rekordu Polski, nawet jeżeli faktycznie jest to najszybszy czas. Niestety w biegach typu najszybszy znany czas pokonania jakiegoś szlaku, w ogóle nie prowadzi się statystyk. Nie ma takiej bazy, chociaż może warto to rozważyć i stworzyć bazę rekordów nieoficjalnych, uzyskanych poza atestowanymi trasami – powiedział nam przedstawiciel PZLA.

Wniosek jest prosty. Przymierzając się do bicia rekordów dokładnie sprawdźcie osiągnięcia swoich poprzedników i zadbajcie by to czego dokonacie, dało się łatwo zweryfikować.

IB

fot. Piotr Dymus, Archiwum rozmówców


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce