Osiem „niezrozumiałych” zwyczajów biegaczy
Opublikowane w pt., 22/02/2019 - 08:41
W każdym środowisku dochodzi do sytuacji, że pewne czynności i zachowania stają się powszechne i dla członków tegoż środowiska całkiem normalne i uzasadnione. Jednak osoby przyglądające się temu z boku, niemające żadnego związku z daną grupą, mogą mieć wrażenie że „coś jest nie tak”. Weźmy chociażby głośną sprawę (...) – akcję ratunkową pod Nanga Parbat i środowisko alpinistów / himalaistów.
Łukasz Wilk, Paweł Florek - Run Addicts, Ambasadorzy Festiwalu Biegów
Internety jak zawsze były bardzo podzielone – jednak tym razem chodziło o ludzkie życie. Mnóstwo trolli, hejtu i komentarzy „znawców” wspinaczki wysokogórskiej. Po co oni tam szli? Czemu ona go tam zostawiła? Jak można tyle czasu załatwiać helikopter? (hello! – Pakistan), Nie mógł zejść razem z nią? Śmigłowiec nie mógł wlecieć wyżej? Jak to nie poszli również po niego? itd.
Pomijając trolli, niewiedzę i wewnętrzny jad, to ludzie nie rozumieją specyfiki tak wąskiej społeczności jak himalaiści. Patrzą, czytają i się dziwią. Nie czują „bluesa”. Trzeba być częścią danego świata, aby pewne rzeczy stały się normalne i zrozumiałe. Tak było z Tomaszem Mackiewiczem, Elizabeth Revol i całą ekipą ratunkową. Oni wiedzieli co można, a czego nie i po co się coś robi, a czegoś nie.
W taki sam sposób działa środowisko biegaczy. Mają swoje reguły, mają swoje przyzwyczajenia i zachowania, które mogą wydawać się dziwne, ale mają swoje sensowne podstawy. Postaram się Wam przybliżyć kilka z nich.
Pozdrowienia biegaczy
Ja do końca nie wiem, czy zwyczaj ten jest stosunkowo młody, ale zaryzykuję taką właśnie tezę. W zasadzie od kilku lat na trasach biegowych można zauważyć, że mijający się biegacze – często przypadkowi, nieznający się ludzie – podnoszą rękę w geście pozdrowienia. Niby nic takiego, ale uwierzcie mi – daje mega pozytywnego kopa i uśmiech na twarzy. Kiedy zaczynałem biegać i spotykałem się z machającymi do mnie ludźmi byłem skonsternowany. To był jakiś znajomy? – pytałem sam siebie. Dla nieznających mnie za bardzo (Łukasz) dopowiem tylko, że jestem słaby z rozpoznawania ludzi „po twarzy”. Dziwiłem się, zastanawiałem o co im chodzi. Wiem, że tak patrzą teraz na nas biegowe „świeżaki”, które dopiero wkraczają w ten świat. Dla nas nie ma już sytuacji, w której byśmy minęli się z innym biegaczem bez okazania szacunku poprzez symboliczne pozdrowienie. Tak jest na całym świecie, a na pewno w miejscach, gdzie udało nam się być.
9999 m to nie 10 km
Matematyka w tym przypadku jest bezlitosna. Czasami śmieją się z nas sąsiedzi, że wracając z treningu biegamy jeszcze parę okrążeń wokół bloku, albo od klatki do parkingu. Można pomyśleć po co? Co Ci robi te 100 metrów skoro właśnie przebiegłeś 10, 15, czy 20 km? Ano robi. Robi w głowie bardzo dużo. Nie macie pojęcia jak te cyferki na zegarku potrafią męczyć biegacza. Może być 100 metrów więcej, ale nigdy 5 metrów mniej od pełnego km. Taka zasada i już. Chcesz z tym dyskutować? Z biegaczem nie masz szans.
Chusteczki nie ma
Dla wielu obrzydliwe, chamskie, niekulturalne. Jak tak można. Dramat. Fuuuuuj. Kiedy biegasz Twoje drogi oddechowe mocno pracują i przy tym się oczyszczają. W nosie zaczyna luzować się wydzielina, której najzwyczajniej w świecie trzeba się pozbyć, aby swobodnie oddychać. Wyobrażacie sobie, żeby co kilka minut sięgać po chusteczkę, aby nosek wytrzeć? Ja nie. Większość biegaczy też nie (nie piszę, że wszyscy bo kto wie:)). W związku z tym robimy to podczas biegu, smarkając na boki. Tak, często poleci na ubrania, przyklei się do ręki, ale wiesz co o tym myśli biegacz w czasie biegu? Who cares? Liczy się cel, a wszystko co przeszkadza musi zostać z tyłu.