Marcin Chabowski o swoim starcie w Zurychu: „Miałem problemy z wątrobą”

 

Marcin Chabowski o swoim starcie w Zurychu: „Miałem problemy z wątrobą”


Opublikowane w sob., 30/08/2014 - 08:06

Występ pomorskiego maratończyka w ME w Zurychu dostarczył wiele emocji. Także tych skrajnych.

Chabowski szybko oderwał się od ponad 70-osobowej stawki i przez prawie 35 kilometrów prowadził bieg, wlewając nadzieję w złoty medal Polaka. Niestety nie ukończył rywalziacji, co wywołalo lawinę negatywnych komentarzy, głównie w internecie. Pisano, że nie tak biega się maratony, że biegacz zachował się jak żółtodziub, że świadomie ściągnąl na siebie uwagę kamer i wiedział, że nie ukończy rywalizacji.

W wywiadzie dla oficjalne strony marki asics w Polsce (biegacz jest ambasadorem marki) Chabowski wyjaśnia jak było naprawdę:
 
– Miałem problemy wątrobowe i rozpatruję dwa scenariusze, czemu tak się stało. Myślę, że ludzką rzeczą jest popełniać błędy. Nie znam nikogo, kto błędnych decyzji nie podejmuje, nawet w ważnych dla siebie sprawach. Ja wiem chyba najlepiej, co straciłem i ile wyrzeczeń i trudu kosztowało mnie zbudowanie dyspozycji, którą miałem na ME w Zurichu. To jest mój jedyny komentarz w tej sprawie. Prawdziwi kibice są na dobre i na złe, a opinie „hejterów”, czy pseudodziennikarzy mało mnie interesują – stwierdza w autoryzowanym wywiadze z Dominiką Stelmach.
 
Chabowski przyznaje, że odłaczajac się odgrupy na tak wczesnym etapie rywalizacji chciał „zachować swój rytm i jak największy komfort biegu”. Był też zaskoczony, że rywale nie zareagowali na jego ruch i po uzyskaniu 50 metrów przewagi postanowił podjąć próbę ucieczki. Przypomnijmy, po 25. kilometrach Chabowski miał 1:11 przewagi nad zasadniczą grupą, po kolejnych pięciu kilometrach – jeszce ponad minutę. Wszystko to w swoim piątym starcie w maratonie
 
Zapytany o trasę stwierdził, że wiedział jaki jest jej profil. Że ma trudny podbieg. Nastepujący po nim zbieg określił jako miejsce do „złapania oddechu”, które było „ułatwieniem dla zawodników, którzy umieja zbiegać”. „Pogoda była dobra, było 14 stopnia i praktycznie niewyczuwalny wiatr” - opowiada Chabowski. Powtarza, że „popełnił błąd”.
 
Opowiadając w szczególe o wydarzeniach na trasie stwierdza:

– Od 28km zacząłem mieć problemy z kolką wątrobową, do tego czasu czułem się bardzo dobrze. Na 32km ból był już ogromny, zblokowało mnie strasznie. Dałem radę cierpieć przez 4km, czyli do 36km. Stanąłem, po chwili przebiegłem jeszcze chyba z 50m i znowu stanąłem. Usiadłem na krawężniku i po chwili straciłem przytomność. Pomogli mi kibice na trasie do przyjazdu karetki, gdzie podano mi tlen i glukozę. Przez obciążoną wątrobę byłem wycieńczony i wypłukany energetycznie. Ukończenie biegu było dla mnie niemożliwe.

W dalszejcześci rozmowy opowiada o swoich przygotowaniach do imprezy, trudnościach w codziennym treningu i planach startowych na najlbiższe tygodnie. Pełny wywiad znajdziecie TUTAJ. Zachęcamy do lektury.

Samemu Marcinowi Chabowskiemu dziękujemy za ogromne emocje, których dostarczył nam 17 sierpnia. Z wypiekami na twarzy oglądaliśmy jak Polak biegnie po medal ME w maratonie. Jesteśmy przekonani, że w jakiejś części medal Yared Shegumo to także zasługa Marcina, tego, że porozrywał stawkę.

red. / mat. pras.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce