Polak ukończył Baikal Ice Maraton. Pobiegł dla chorego chłopca [ZDJĘCIA]
Opublikowane w czw., 26/03/2015 - 13:43
Interesują pana również biegi uliczne albo terenowe typu Falenica, czy są za mało wymagające?
Obecnie bieganie jest bardzo popularne i bardzo się z tego cieszę, jest szereg fantastycznych imprez. Jest nas, ludzi biegających, ogromna grupa. Nie ma gorszych, mniejszych imprez biegowych - każda z nich ma swój klimat i stopień trudności. Jeżeli tylko czas mi na to pozwala to staram się brać w nich udział i cieszyć się tym.
Od dawna pan biega? To tylko sport? Czy też nogi są w pańskim przypadku środkiem transportu, na przykład na spotkania biznesowe?
Swój pierwszy poważniejszy bieg, Półmaraton Warszawski, skończyłem w 2004 roku. Potem była przerwa, urodziło mi się dwóch wspaniałych synów, skupiłem się też na budowaniu firmy. Uczestniczyłem sporadycznie w maratonach. Mogę powiedzieć, że moje bieganie nabrało intensywności mniej więcej 3 lata temu.
Jak często pan trenuje? Ma pan jakieś ulubione trasy w Warszawie i okolicach?
Staram się trenować minimum 3-4 razy w tygodniu, w zależności od natężenia obowiązków, pracy. Czas jest największym problemem. Mogę biegać, albo bardzo rano albo bardzo późno. Przed wstaniem dzieci albo kiedy już śpią.
Bieganie to dla pana sposób na odreagowanie stresów czy cel sam w sobie, podążanie za ideą?
Biegam, bo lubię. Biegam, bo mam ogromną satysfakcję, jak dzięki temu mogę komuś pomóc. Wreszcie biegam, bo spotykam się z fajnymi ludźmi i odwiedzam ciekawe miejsca. Realizuję swoje marzenia, ale staram się przy tym nie zapominać o innych.
Jak długo trwały przygotowania i jak się pan przygotowywał do Baikal Ice Maraton? Tegoroczna zima w Warszawie była wyjątkowo łagodna...
Do maratonu po Bajkale przygotowywałem się mniej więcej pół roku. To najfajniejszy moment, kiedy trzeba oprócz ustaleń treningowych, diety, zaplanować cały wyjazd, poszukać odpowiedniego sprzętu, skontaktować się z osobami, które miały okazję go ukończyć. Opowiedzieć o całym wydarzeniu i zainteresować ludzi chcących pomóc Przemkowi, chłopcu, któremu także ja pomagam i dla którego pobiegłem. Najwięcej czasu poświęciłem nagłośnieniu całej akcji i wyszukaniu ludzi dobrej woli. Okazuje się, że wystarczy rozejrzeć się dookoła i zapytać. Pan jest przecież jedną z takich osób, które pozwalają wypowiedzieć się o całej akcji pomocy Przemkowi.
Jak długo trwała aklimatyzacja przed startem? Sportowcy zwykle przyjmują zasadę - jeden dzień dodatkowego pobytu na każdą godzinę w różnicy czasu albo przyjazd i od razu start. Jaką strategię pan przyjął?
Trudno mówić o jakiejkolwiek strategii. Moja podróż na Syberię rozpoczęła się w Berlinie, lotem do Moskwy i następnie z Moskwy do Irkucka. W Irkucku na lotnisku czekali na nas organizatorzy. Przejechaliśmy około 80 km do miejscowości Listwianka położonej nad Bajkałem, Była kolacja, odprawa i na drugi dzień start. Przy czym przed startem przewieziono nas na drugą stronę Bajkału, skąd startowaliśmy, biegnąc po tafli jeziora do Listwianki.
Trasa biegu nigdy się nie powtarza, ze względu na zmieniające się warunki pogodowe i stan pokrywy lodu. Dlatego co roku jest inna wytyczona trasa. W tym roku właściwie do samego końca organizatorzy zwlekali z decyzją jak ona będzie przebiegała. Mogę powiedzieć, że mój start nastąpił niemal z miejsca. (na zdjęciu noc na Bajkale)